OBWE nie jest w stanie potwierdzić obecności rosyjskich wojsk w pobliżu granic Ukrainy. Mówił o tym w wywiadzie dla Polskiego Radia szef misji pracującej na rosyjsko - ukraińskim pograniczu Paul Picard. Międzynarodowy mandat jakim dysponują obserwatorzy ogranicza kontrolę do dwóch posterunków. Kilka dni temu pojawiły się informacje o dużych zgrupowaniach rosyjskich wojsk w pobliżu granic Ukrainy.

Misja OBWE od 10 miesięcy pracuje w obwodzie rostowskim. Mandat pozwala jej członkom na kontrolę przejść granicznych Gukowo i Donieck. -„To zaledwie kilkadziesiąt metrów rosyjsko - ukraińskiej granicy, a co dzieje się na pozostałych prawie 400 kilometrach nie wiemy” - tłumaczy dowodzący grupą obserwatorów Picard.

Przyznaje też, że w związku z ograniczonym mandatem misji nie jest w stanie potwierdzić informacji o grupowaniu się rosyjskich wojsk na granicach z Ukrainą. -„Nie widzimy granicy. Nie widzimy niczego oprócz posterunków Gukowo i Donieck, tak więc nie mogę odpowiedzieć na takie pytanie” - stwierdza. -„Na tych punktach Donieck i Gukowo, oprócz sprzętu wojskowego służb granicznych niczego innego nie widzieliśmy” - dodaje. Moskwa powtarza, że nigdy nie było i nie ma rosyjskich wojsk w Donbasie. Strona rosyjska zaprzecza także, jakoby dostarczała separatystom broń i amunicję. Tymczasem Kijów twierdzi, że Rosja przerzuca do obwodów ługańskiego i donieckiego sprzęt wojskowy, amunicję i żołnierzy.