Rosja nie przyznaje się do dwóch wojskowych zatrzymanych w weekend w Zagłębiu Donieckim. Ukraiński MSZ w nocie protestacyjnej podkreśla, że zatrzymanie to dowód na obecność rosyjskich żołnierzy na terytorium Ukrainy. Służba Bezpieczeństwa próbuje się skontaktować z ich rodzinami.

W czasie przesłuchania żołnierze przyznali, że obecnie służą w armii, w jednostce z Togliatti, a nie - jak twierdzi Moskwa - są byłymi wojskowymi.

Markijan Łubkiwski ze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy powiedział, że Moskwa milczy w sprawie zatrzymanych. Nie zainteresował się nimi nawet rosyjski konsul w Kijowie. „Jeżeli otrzymamy oficjalne pisma w tej sprawie, przekażemy odpowiedź poprzez MSZ” - zapewnił.

Zatrzymani rosyjscy żołnierze zostali wcześniej ranni. Od razu udzielono im pierwszej pomocy, a potem przewieziono do Kijowa. Odwiedzili ich przedstawiciele OBWE, Unii Europejskiej oraz Amnesty International. Rosyjscy wojskowi nie narzekali na warunki, w których przebywają.