Tam, gdzie zastrzelono Borysa Niemcowa, zwolennicy Władimira Putina świętowali rocznicę aneksji Krymu. Na koncert, zorganizowany w rocznicę rosyjskiej agresji na Ukrainę, przyszło ponad 100 tysięcy osób, w tym przedstawiciele samozwańczych władz Krymu i prezydent Rosji.

Tam, gdzie zastrzelono Borysa Niemcowa, zwolennicy Władimira Putina świętowali rocznicę aneksji Krymu. Na koncert, zorganizowany w rocznicę rosyjskiej agresji na Ukrainę, przyszło ponad 100 tysięcy osób, w tym przedstawiciele samozwańczych władz Krymu i prezydent Rosji.
Scenę, z której przemawiał do rodaków rosyjski przywódca, ustawiono na Wasiljewskim Spusku, obok murów Kremla. Ponieważ niewielki placyk nie był w stanie pomieścić ponad 100 tysięcy osób, większość z nich ustawiła się na Moście Moskworeckim.

To w tym miejscu 27 lutego bandyci zastrzelili Borysa Niemcowa. Tam, gdzie przez ostatnie tygodnie tysiące moskwian składało kwiaty w hołdzie zamordowanemu opozycjoniście, tysiące ludzi wiwatowało dziś na cześć przyłączenia Krymu do Rosji. Nie krył z tego powodu radości również Władimir Putin. "Zrozumieliśmy, że nie chodzi tylko o terytoria, których mamy pod dostatkiem. Zrozumieliśmy, że chodzi o źródło naszej duchowości i państwowości, o to, co czyni nas jednym narodem" - krzyczał ze sceny Władimir Putin, a towarzyszący mu politycy zapewniali, że nic nie złamie ducha Rosji. Przekonywali, że skoro Rosjan nie złamali Napoleon i Hitler, to nie złamią ich również zachodnie sankcje.