Donieccy separatyści zapewniają, że o północy czasu lokalnego wstrzymają ogień. Grożą jednak, że nie dotyczy to Debalcewe, gdzie walczy kilka tysięcy ukraińskich żołnierzy.

Lider donieckich separatystów Ołeksandr Zacharczenko powiedział, że jego bojówkarze nie będą prowadzić od północy działań na całym terytorium samozwańczej republiki donieckiej oprócz - jak to określił - „wewnętrznych rejonów”. Za taki separatyści uznają okolice Debalcewe.

Według prezentowanych przez nich map, ukraińskie wojska są tam otoczone przez bojówkarzy. Każda próba wyrwania się z tego terytorium ma się spotkać ze zbrojną odpowiedzią separatystów. Ołeksandr Zacharczenko twierdzi, że otoczonych jest tam 5 tysięcy żołnierzy.
Informacje o „kotle debalcewskim” bojówkarze rozpowszechniają już od kilku dni. Strona ukraińska zaprzecza i twierdzi, że wciąż kontroluje drogę łączącą Debalcewe z Artemowskiem. Jednak wojska są w bardzo trudnej sytuacji - niemal niemożliwe jest dostarczenie im amunicji i broni.


Separatyści starają się zdobyć Debalcewe, ponieważ stanowi ono ważny węzeł kolejowy, wiedzie przez nie też najkrótsza droga z Doniecka do Ługańska. Samo miasto jest niemal całkowicie zniszczone, pociski i rakiety z wyrzutni Grad spadają na dzielnice mieszkaniowe. Większość mieszkańców zdążyła się już ewakuować.