Spotkanie zostało zorganizowane przez grupę Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której należą europosłowie Prawa i Sprawiedliwości.
Według deputowanych PIS-u z demokracją w Polsce jest coraz gorzej i dlatego należy o tym mówić także w europarlamencie.
- Chcemy umiędzynarodowić sprawę zagrożenia dla demokracji w Polsce, chcemy spowodować, aby publicznie były potępione represje wobec dziennikarzy w naszym kraju i to publiczne wysłuchanie jest jednym z elementów tej presji - powiedział europoseł Ryszard Czarnecki.
Podczas spotkania wskazywano zarówno na brak właściwych kart do głosowania , błędy w liczeniu głosów czy ich celowe unieważnianie.
- Jest dość jasne, że jak się popatrzy na skalę nieprawidłowości jakie miały miejsce, gdy 3 miliony głosów uznano za nieważne, to rodzą się poważne pytania o demokrację nie tylko w Polsce, ale w całej Unii Europejskiej - powiedział Syed Kamall, szef konserwatystów w europarlamencie.
Zdaniem europosłów delegacji PO i PSL, dzisiejsze wysłuchanie to jednak "bezprzykładny atak godzący w wizerunek Polski zagranicą".
- My uważamy, że jeśli chodzi o sprawy Polski to jest ono niepotrzebne. Jest to niewątpliwie podważanie autorytetu Polski w tym przypadku - powiedział europoseł PO Jan Olbrycht, który nie wziął udziału w spotkaniu.