Zarząd PO nie rozpatrzył odwołań regionów w sprawie list wyborczych. Takie wpłynęły między innymi z Lubelszczyzny i Dolnego Śląska.

Minister sprawiedliwości Cezary Grabarczyk po posiedzeniu władz PO tłumaczył, że o rozpatrzenie nie wnioskował Donald Tusk, a jak mówi status Platformy, zarząd zajmuje się tylko odwołaniami złożonymi przez szefa partii. Dlatego nie zajmowano się tymi sprawami, poza przypadkami, w których potrzebne było uzupełnienie list po rezygnacji kandydatów.

Szef klubu PO Rafał Grupiński powiedział IAR, że Donald Tusk podjął w sprawie braku rewizji list suwerenną decyzję, bo nie chciał tego robić przed wyborami. Zaznaczył jednak, że lider partii jednocześnie zaapelował do władz poszczególnych regionów, by wprowadziły pewne korekty. Grupiński dodał, że powinno być to zrobione z dobrą wolą wewnętrzną, żeby wszyscy pracowali na sukces w kampanii, ale nie w osłabionym składzie.

Szef dolnośląskich struktur Jacek Protasiewicz mówi, że na poniedziałek zwoła zarząd regionu. Dodał jednak, że powodu do zmian na listach nie widzi, a różnice zdań w partii widzi jako element dobrze działającej demokracji. Protesiewicz zapewnił, że Grzegorzowi Schetynie jako ministrowi spraw zagranicznych życzy powodzenia, bo - jak powiedział - polska polityka zagraniczna wymaga pełnego zaangażowania.

Kilkanaście dni temu, na posiedzeniu zarządu regionu dolnośląskiego gdzie zatwierdzano listy, doszło do ostrego spięcia pomiędzy Grzegorzem Schetyną o obecnym szefem struktur regionalnych Jackiem Protasiewiczem. Wszyscy ludzie, których Schetyna rekomendował zostali z list "wycięci".