Rosyjska pomoc humanitarna to pomoc dla prorosyjskich bandytów - uważa dyrektor Centrum Polsko Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia doktor Sławomir Dębski. Dziś nad ranem kolumna złożona z 280 samochodów ciężarowych wiozących 2 tysiące ton pomocy wyruszyła z podmoskiewskiego miasta Naro-Fominsk.

Sławomir Dębski w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową wyjaśnia, że w wyniku ukraińskiej ofensywy prorosyjscy bojówkarze znaleźli się w niezwykle trudnej sytuacji, dlatego Moskwa po raz kolejny ruszyła im na pomoc. Zdaniem eksperta, gdyby nie pomoc rosyjska "bandyci" na wschodzie Ukrainy już by nie funkcjonowali, a rebelia by się skończyła. Doktor Dębski podkreśla, że Rosjanie udzielają wsparcie ponieważ ich celem jest destabilizacja sytuacji na Ukrainie.

Ekspert tłumaczy, że Rosja znalazła się pod dużą presją, ale wciąż nie chce zdecydować się na otwarty konflikt, stąd pomysł konwoju. Doprowadzenie do inwazji spowodowałoby sytuację, której nikt by nie był w stanie kontrolować i prawdopodobnie dlatego - ocenia doktor Dębski - Rosjanie zdecydowali się na "pewną manipulację ideą pomocy humanitarnej".

Doktor Dębski uważa, że jedyną możliwością, by konwój nie został potraktowany jako próba inwazji, musi być pełna możliwość skontrolowania transportu. Międzynarodowy Czerwony Krzyż nie może sobie pozwolić na to, by pod jego znakiem na Ukrainę czy gdziekolwiek, wjechały ciężarówki z pomocą, które przy okazji mogą dostarczyć sprzęt wojskowy. Zdaniem eksperta, kontrola tego konwoju będzie jedną z najważniejszych politycznych kwestii, do której trzeba będzie doprowadzić.

Zdjęcie ciężarówki przewożącej części systemy przeciwlotnicze pojawiły się w internetowych mediach społecznościowych. Tymczasem rosyjska telewizja „Wiesti" poinformowała, że ciężarówki wiozą 400 ton kasz, 100 ton cukru, 62 tony odżywek dla dzieci, 54 tony lekarstw i materiałów medycznych, 12 tysięcy śpiworów i 62 generatory prądotwórcze.