Rosyjskie Ministerstwo Obrony twierdzi, że to władze w Kijowie są odpowiedzialne za katastrofę boeinga. Dziś na konferencji prasowej w Moskwie przedstawiono rzekome dowody wskazujące na aktywność, w czasie przelotu malezyjskiego samolotu, podstawowych elementów ukraińskie obrony przeciwlotniczej.

Generał Andriej Kartapołow ze Sztabu Generalnego powtórzył tezy postawione już w sobotę przez wiceministra obrony Anatolija Antonowa. Wskazują one na odpowiedzialność władz w Kijowie, a konkretnie ukraińskiej armii, za katastrofę malezyjskiej maszyny. Tym samym zdejmują odpowiedzialność z donieckich terrorystów i Rosji. Generał Kartapołow poinformował, że Moskwa dysponuje zdjęciami satelitarnymi dowodzącymi, iż w dniu katastrofy, w pobliżu Doniecka, działała formacja obrony przeciwlotniczej Ukrainy, wyposażona w kompleksy „Buk - M1”. Dalej przekonują, że malezyjski samolot zszedł z kursu aż o 14 kilometrów. Rosyjskie Ministerstwo Obrony oświadczyło także, że na krótko przed katastrofą, w pobliżu samolotu pasażerskiego zauważono ukraińskie szturmowce SU-25. Miały się one znajdować na tej samej wysokości co malezyjska maszyna i w odległości od 3 do 5 kilometrów, która umożliwiała skuteczny atak