Jan Krzysztof Bielecki komentując w rozmowie z RMF FM treść ujawnionej przez "Wprost" rozmowy między prezesem NBP Markiem Belką a m MSW Bartłomiejem Sienkiewiczem przekonuje, że tzw. afera taśmowa "nie zmiecie rządu", ponieważ cała rozmowa ma charakter "wykładu", który "profesor Marek Belka" robi "młodemu ministrowi Bartłomiejowi Sienkiewiczowi".

Bielecki zapewnia, że w czasie rozmowy ujawnionej przez "Wprost" "Belka prezes NBP mówi trochę jak profesor, ministrowi, który się dopytuje co byłoby, gdyby było". - I proszę pamiętać, że ta rozmowa dzisiaj zupełnie inaczej brzmi, inaczej w lipcu ubiegłego roku - zaznacza były premier w rozmowie z RMF FM.

Całą rozmowę doradca premiera interpretuje w następujący sposób: "Bartłomiej Sienkiewicz, młody minister, pyta się co będzie jeżeli w lipcu sytuacja dalej się będzie pogarszała. Wtedy profesor Belka tłumaczy temu ministrowi jakie jest pole manewru". - Ja to nazywam dywagacjami co by było, gdyby było. Celem tej rozmowy, nie da się ukryć, nie jest analiza sytuacji gospodarczej i możliwe kroki do podjęcia. Dlaczego minister poruszył ten temat? Nie wiem. Myślę, że był wtedy młodym ministrem, któremu się wydaje, że rozumie sprawy finansów publicznych. Zaczyna mówić o zwiększaniu masy pieniądza. Nie za bardzo wiem, o co mu chodzi. Marek Belka, profesor, robi mu wykład. Belka mówił o pewnych tych sprawach publicznie. Publicznie - podkreśla Bielecki.

W czasie rozmowy ujawnionej przez "Wprost" Marek Belka pytany o to, czy NBP mógłby w kryzysowej sytuacji finansować zadłużenie państwa sugeruje, że byłoby to możliwe w przypadku dymisji ówczesnego (rozmowę przeprowadzono latem 2013 roku) ministra finansów Jacka Rostowskiego.