Jeżeli potwierdzą się zarzuty wobec księdza Wojciecha G. może czekać go wydalenie ze stanu duchownego - wyjaśnia Informacyjnej Agencji Radiowej rzecznik zgromadzenia Michalitów Tadeusz Musz.

Księdza G., którego ścigają śledczy z Dominikany i który został zatrzymany przez polską prokuraturę, odsunięto od posługi kapłańskiej już w ubiegłym roku. Duchowny jutro zostanie przesłuchany i usłyszy zarzuty.

Rzecznik zgromadzenia Michalitów, do którego należy podejrzany, studzi emocje. Tłumaczy on, że nie znamy materiału, który zgromadziła prokuratura. Zastrzegł jednak, że gdyby zarzuty się potwierdziły, to dla środowiska byłby to prawdziwy ból i wstyd. "Konieczne byłoby też podjęcie przez sprawcę odpowiedniej pokuty i naprawienie wyrządzonych krzywd" - powiedział Tadeusz Musz.

"Jeżeli ksiądz G. zostanie uznany przez sąd za winnego, jego sprawa zostanie skierowana przez przełożonego zgromadzenia Świętego Michała Archanioła do Trybunału Kościelnego w Rzymie" - wyjaśnia ksiądz Musz. Jeden z przepisów kościelnych bowiem mówi o tym, że duchowny, który wykroczył przeciwko 6. przykazaniu dekalogu z osobą małoletnią, powinien być ukarany sprawiedliwymi karami, nie wyłączając w razie potrzeby wydalenia ze stanu duchownego.

Ksiądz G. w rozmowie z przełożonym zgromadzenia do którego należy, zaprzecza wszystkim zarzutom i sugeruje, że został oczerniony przez mafię narkotykową za to, że zorganizował samoobronę w miejscowości, w której pracował.

Duchowny został zatrzymany na polecenie warszawskiej prokuratury, która prowadzi śledztwo w sprawie podejrzeń o czyny pedofilskie. Według śledczych z Dominikany, ksiądz G.molestował seksualnie tamtejsze dzieci.