Prawo i Sprawiedliwość przestaje myśleć, kiedy przychodzi do relacji z Rosją. Wystarczy zamachać czerwoną płachtą rosyjską. To są odruchy niewolnika, który musi pokazać, że w ogóle istnieje, że rzucanie się na silniejszego to jedyny paradygmat polskiej polityki zagranicznej – powiedział w Radiu ZET Radosław Sikorski.

Komentując wydarzenia pod Ambasadą Rosyjską minister spraw zagranicznych stwierdził, że „tak będzie wyglądała polska polityka zagraniczna jeśli prawica, nie daj Boże, dojdzie do władzy”. – Rzucanie się na silniejszych, moment emocjonalnej satysfakcji, a potem wstyd dla kraju i przeprosiny, albo gorzej – stwierdził Sikorski.

Kiedy Monika Olejnik przypomniała, że Polska przepraszała za nieudolność policji. Sikorski odpowiedział, że podobne porozumienie – o odsunięciu się policji od marszu, który miał być zabezpieczany przez służby porządkowe organizatora – zawarto ze związkowcami z „Solidarności”. - Zapomniano, że dżentelmeńskie umowy można zawierać tylko z dżentelmenami – stwierdził minister spraw zagranicznych, który przyznał, że polska policja „nawaliła” 11 listopada.