Wybite szyby, uszkodzone lusterka, wgniecenia karoserii. Tak wyglądają auta zniszczone przez wandali podczas Marszu Niepodległości w Warszawie. Stołeczny ratusz zapowiedział, że zażąda od organizatorów zapłaty za poniesione przez miasto straty.

Kto jednak zapłaci za zniszczenia własności prywatnej, takiej jak samochody? Rzecznik Urzędu Miasta Bartosz Milczarczyk tłumaczy, że w takiej sytuacji ratusz może niewiele zrobić, a wszystko zależy od ubezpieczyciela.

Najbardziej ucierpiały samochody w pobliżu skłotu przy ul. Skorupki, który zaatakowali chuligani. Zdaniem mieszkańców okolicznych budynków miasto powinno jednak poczuwać się do odpowiedzialności za zniszczenia, nawet jeśli chodzi o mienie prywatne.

Jak mówi jedna z osób, "straciliśmy poczucie bezpieczeństwa(...)płacimy podatki, policja jest z nich finansowana i nie spełniła swojej roli podczas zamieszek. Dlatego uważam, że władze Warszawy powinny jakoś zrekompensować nasze straty".

Policja zatrzymała ponad 70 osób uczestniczących w zamieszkach podczas Marszu. Organizatorzy odcięli się od chuligańskich wybryków, twierdząc, że miały one miejsce poza wyznaczoną trasą pochodu.