Mariano Rajoy, ani nie poda się do dymisji, ani nie zwoła wcześniejszych wyborów. Podczas burzliwej debaty parlamentarnej zażądały tego od niego niemal wszystkie kluby opozycyjne.Tematem nadzwyczajnego spotkania deputowanych był trwający od pół roku skandal rządzącej Hiszpanią Partii Ludowej, którą posądzono o nielegalne finansowanie.

Premier przyznał się do błędu, który polegać ma na zawierzeniu byłemu skarbnikowi. Przebywający w więzieniu Luis Barcenas miał prowadzić bez wiedzy Rajoya podwójną księgowośc partii. Słowa te jednak przekonały jedynie niewielkie ugrupowanie z Nawarry. Pozostałe kluby zażądały dymisji.

„Niech pan odejdzie. Jeśli ma pan poczucie odpowiedzialności za kraj, to niech pan złoży dymisję” - apelował Alfredo Perez Rubalcaba, lider socjalistów, największego ugrupowania opozycji.

Premier jednak pozostanie na stanowisku. W połowie sierpnia zeznania złożą w sądzie obecny i byli przewodniczący Partii Ludowej a prawdopodobnie na jesieni rozpocznie się proces byłego skarbnika.