Źródła amerykańskie poinformowały wczoraj, że na pertraktacje w Katarze gotowa jest rządowa Wysoka Rada Pokoju. W stolicy tego kraju, Dosze, talibowie otworzyli w ubiegłym roku swoje przedstawicielstwo dyplomatyczne. Biuro prezydenta Karzaja informuje, że jego negocjatorzy nie wezmą udziału w rozpoczynających się za kilka dni pertraktacjach. Sprawa rozbiła się między innymi o nazwę biura w Dosze. Talibowie umieścili tam przedstawicielstwo "Islamskiego Emiratu Afganistanu". Tymczasem rząd podkreśla wyraźnie, że taki byt nie istnieje. Kancelaria prezydenta Karzaja sprzeciwia się też fladze talibów zawieszonej nad budynkiem w stolicy Kataru.

Rzecznik rządu podkreślił, że Amerykanie byli świadomi stanowiska Kabulu w tej sprawie. Wczoraj ogłosili oni, że rozmowy z talibami rozpoczną się w Dosze jutro. Prezydent Karzaj zarzuca Waszyngtonowi, że nie skonsultował tego komunikatu. Talibowie do tej pory kilkakrotnie rozmawiali w swoim przedstawicielstwie z Amerykanami.