Szef Klubu Parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak uważa, że rekonstrukcja rządu, bez zmiany premiera nic nie da. Zmiany w rządzie mają nastąpić w okolicach połowy kadencji, która wypada w listopadzie.

Zdaniem Błaszczaka, przykładem niekompetencji rządu jest resort transportu, w którym minister Nowak "wymienia się zegarkami", a jego zastępca Tadeusz Jarmuziewicz "biesiaduje z wykonawcami". W dodatku - jak zauważył poseł PiS - osoby te zamiast prowadzić inwestycje drogowe walczą ze sobą, a w kuluarach mówi się, że jeden jest "człowiekiem Schetyny" a drugi "człowiekiem Tuska".

Mariusz Błaszczak dodał, że widzi głęboki spór i chaos oraz walkę buldogów pod dywanem. "Ci panowie powinni zajmować się budowaniem dróg i autostrad a nie wyciąganiem kwitów na siebie" - dodał szef klubu PiS. Podkreślił, że głównym problemem rządu jest jego szef, który na współpracowników dobiera sobie nieudaczników. W tym przypadku zdaniem Mariusza Błaszczaka zasada Feng Shui nie działa i "przesunięcia z miejsca na miejsce" nie spowodują, że dojdzie do zmiany jakościowej. Mariusz Błaszczak powiedział, że potrzebne jest zastosowanie słowa na "r" ale nie "rekonstrukcja" tylko "rezygnacja" i to Donalda Tuska.

Według Mariusza Błaszczaka, zmiana na lepsze polegałaby na powołaniu ponadpartyjnego rządu, który przygotowałby wybory. PiS został liderem najnowszego sondażu CBOS z poparciem 26 procent Polaków. Wyprzedził Platformę, która uzyskała 23 procent.