Informacje na temat Amber Gold od służb specjalnych nie odbiegały od tego, co o spółce podawały media - powiedział w środę premier Donald Tusk. Jak mówił, "istota notatki dotyczyła pewnego szczegółowego zdarzenia" i tego, że prokuratura i ABW podjęły działania.



"Nie otrzymałem od żadnej służby informacji, których celem było ostrzeżenie mojego syna (Michała). Natomiast mówiłem i w czasie tamtej konferencji (14 sierpnia), i na sali sejmowej, że otrzymywałem informacje ze strony służb i że one - jeśli chodzi o ocenę tego, czym jest Amber Gold - nie odbiegały zasadniczo od tego, o czym pisały media od roku 2010" - powiedział w środę premier na konferencji prasowej.

W ubiegły czwartek w Sejmie podczas debaty nt. Amber Gold szef MSW Jacek Cichocki powiedział, że ABW 24 maja przygotowała niejawny materiał informacyjny dotyczący działalności spółki, który przekazała do najważniejszych osób w kraju, w tym też do premiera.

ABW - według Cichockiego - informowała o swoich podejrzeniach wobec Amber Gold, wskazując, że spółka może opierać działalność na mechanizmie tzw. piramidy finansowej, a także, że środki z Amber Gold mogą być wyprowadzane, niezgodnie z zasadą funkcjonowania spółki, m.in. na działalność grupy OLT.

Opozycja zarzuca premierowi, że mógł wykorzystać informacje ABW do ostrzeżenia syna Michała - który był pracownikiem OLT Express; właścicielem przewoźnika była spółka Amber Gold.

Tusk był pytany, czy znał notatkę ABW z 24 maja br. nt. Amber Gold oraz o swoje wypowiedzi z 14 sierpnia, że nie miał ws. Amber Gold informacji innych, niż medialne.

Według premiera "istota notatki dotyczyła pewnego szczegółowego zdarzenia" i tego, że prokuratura oraz ABW podjęły działania. "To zdarzenie nie miało żadnego wpływu na moją ocenę, czym jest Amber Gold i jaką reputację ma jego właściciel" - zapewnił. Premier powiedział też, że treść notatki, opatrzonej klauzulą niejawności, zreferował mu upoważniony urzędnik. "Ta notatka jest informacją o tym, jakie działania państwo w tej sprawie podejmuje" - podkreślił Tusk.

"Jeśli ktokolwiek odniósł wrażenie z mojej wypowiedzi (z 14 sierpnia - PAP), że notatki służbowe, które otrzymuje od służb specjalnych, są przepisanymi artykułami prasowymi, to przepraszam, jeśli to moje zdanie było przesadnym uproszczeniem" - powiedział premier.

Pytany o możliwość odtajnienia notatki ABW dotyczącej Amber Gold - czego chce PiS - Tusk powiedział: "Z mojego punktu widzenia byłoby dużo lepiej, gdyby ta notatka była w pełni jawna. Im więcej jest tajemnic urzędowych i państwowych, tym łatwiej niektórym hasać z insynuacjami na mój temat". Jak dodał, byłby osobiście usatysfakcjonowany, gdyby ta notatka w całości była jawna.

Jak jednak zastrzegł, nie można od niego oczekiwać - "tak długo jak jest premierem" - żeby tajne notatki, które otrzymuje od służb, były następnego dnia przedmiotem konferencji prasowych i publicznego ogłaszania, co jest w tych notatkach. "Jeśli ktoś ma tego typu oczekiwania, to nie rozumie, jak funkcjonuje państwo" - zaznaczył szef rządu.

Zdaniem premiera, niezależnie od postępującego śledztwa i wyjaśnień w kwestii Amber Gold, PiS będzie chciało "wyżyłować do końca" tę sprawę. Odpowiedział w ten sposób na pytanie o wniosek PiS dotyczący powołania komisji śledczej w sprawie Amber Gold oraz o zapowiadane przez tę partię zawiadomienie o możliwości popełnienia przez niego przestępstwa.

Według Tuska niezależnie od tego, "jak satysfakcjonujące będą wyjaśnienia", a także niezależnie od postępującego śledztwa "będziemy co kilka dni otrzymywali informacje o coraz bardziej radykalnych działaniach PiS". "Można się spodziewać, że zostanę zaproszony na szafot za dwa tygodnie, jeśli nic ciekawego moi oponenci w tej kwestii nie wymyślą" - żartował szef rządu.

"Uważam za rzecz, którą trudno mi zrozumieć, żeby tak intensywnie i z taką natarczywością - mówię tu szczególnie o niektórych politykach i komentatorach - starać się za wszelką cenę przekonać opinię publiczną, że ja w tej sprawie kłamię. Robią to z reguły ci ludzie, którzy w każdej sprawie, niezależnie od tego, o czym i kiedy mówię, uznają mnie za kłamcę, przestępcę, a czasami zabójcę. Wiem, że muszę z tym żyć, ale nie ukrywam, że jest to dla mnie bardzo przykre" - powiedział Tusk.

Premier był też pytany, czy - jeśli zostanie zaproszony - to pojawi się na posiedzeniu zespołu ds. obrony demokratycznego państwa prawa, który ma przygotować raport o "amberpaństwie". "Dotychczasowe działania zespołów parlamentarnych powoływanych przez PiS nie zachęcają do uczestnictwa w takich przedsięwzięciach. Mają (one) z reguły charakter politycznej hucpy, a nie dochodzenia do jakiegokolwiek sensownego ustalenia" - mówił szef rządu.

Pytany, czy Roman Giertych jest najlepszą osobą, aby reprezentować jego syna Michała (w sprawie o naruszenie dóbr osobistych), Tusk powiedział: "Moja rodzina zdecydowała się na to, akceptuję absolutnie tę decyzję i rozumiem decyzję o wyborze kancelarii - która w tego typu przypadkach prowadziła sprawy o zniesławienie i narażenie wizerunku osób i prowadziła je z sukcesem".

Jak przekonywał, jedynym powodem wyboru mecenasa Giertycha, jest jego skuteczność w tego typu sprawach. "Wydaje się ten wybór jest bardzo racjonalny, niemający nic wspólnego z kwalifikacją polityczną pana mecenasa Giertycha, a raczej z jego bardzo dobrą reputacją - jako skutecznego prawnika w takich sprawach" - ocenił Tusk.