Związek Zawodowy Dyżurnych Ruchu PKP rozpoczął zbiórkę pieniędzy dla dyżurnego ruchu ze Starzyn, podejrzewanego przez prokuraturę o nieumyślne spowodowanie katastrofy kolejowej pod Szczekocinami. Mają one być przeznaczone m.in. na ochronę prawną.

W apelu o pomoc dla dyżurnego ruchu związkowcy wyjaśnili, że zebrane pieniądze mają być przeznaczone na pomoc prawną dla Andrzeja N., pokrycie kosztów związanych z leczeniem i "innych bieżących wydatków". Związkowcy uruchomili specjalne subkonto, na które można przelewać pieniądze. W apelu dyżurny ze Starzyn został nazwany "jeszcze jedną ofiarą" katastrofy kolejowej pod Szczekocinami.

"Prosimy, abyście zastanowili się obiektywnie, czy nasza psychika wytrzymałaby bezpośredni udział w takim nieszczęściu - niezależnie, kto byłby winny jego powstania? (...) Nasz Kolega - Dyżurny Ruchu ze Starzyn wyszedł z domu z myślą, że rano po dobrze wykonanej pracy wróci do swojej żony i dzieci, do codziennych zajęć i swojego życia. Niestety stało się inaczej - ...świat mu się zawalił... - jak powiedział jeden z jego sąsiadów" - napisali związkowcy w apelu.

Prokuratura podejrzewa dyżurnego z posterunku w Starzynach o nieumyślne spowodowanie katastrofy, w której zginęło 16 osób, a ponad 50 zostało rannych. Zarzutu formalnie nie udało mu się przedstawić ze względu na jego stan zdrowia.

Dyżurny krótko po zatrzymaniu został umieszczony w szpitalu psychiatrycznym, a zespół biegłych lekarzy psychiatrów potwierdził, że nie może on uczestniczyć w czynnościach procesowych. Sąd Okręgowy w Częstochowie w połowie marca zarządził przeprowadzenie badań psychiatrycznych Andrzeja N., połączonych z obserwacją w zakładzie leczniczym.

3 marca wieczorem w pobliżu Szczekocin k. Zawiercia - na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa - zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy Wschodniej i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wsch. - Kraków Główny. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał pociąg Przemyśl-Warszawa. W katastrofie zginęło 16 osób, a ponad 50 zostało rannych. Według śledczych Andrzej N., pełniąc obowiązki dyżurnego ruchu, doprowadził do skierowania jednego z pociągów na niewłaściwy tor, co spowodowało czołowe zderzenie z drugim składem.