Nawet w zwyczajnym sklepie spożywczym mama w reakcji na ryk dziecka płaci za czekoladkę czy batona, a tata, który wieczorem nabywa pół litra, dorzuca do tego cukierki. Dochody na dzieciach są kolosalne, podobnie – jak w zamożniejszych nieco rodzinach – na seniorach, bo i tu producenci, tym razem farmaceutyków i rozmaitych gadżetów, wykorzystują sytuację bez skrupułów. Ale w zasadzie wszystko jest w porządku. Popyt i podaż, nikt nas do niczego nie zmusza, to już tyko nasza wina, że chcemy – najczęściej – nasze zaniedbania uczuciowe nadrobić za pomocą zakupów.
Powiązane
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama