Maja Włoszczowska zdobyła w niedzielę w słowackiej miejscowości Dohnany srebrny medal mistrzostw Europy w kolarstwie górskim. Był to jej pierwszy występ z nowym trenerem Markiem Galińskim i na nowym rowerze z kołami 29-calowymi.

Niedawno wicemistrzyni olimpijska z Pekinu zakończyła 12-letnią współpracę z trenerem Andrzejem Piątkiem.

PAP: Jakie są pani odczucia po starcie na Słowacji?

Maja Włoszczowska: Jestem bardzo zadowolona i mile zaskoczona. W Pucharach Świata za oceanem nie było najlepiej, a same przygotowania do mistrzostw Europy nie przebiegały tak, jak bym chciała. Dwa i pół tygodnia treningów przeplatały się z chorobą, przeziębiłam się. Generalnie nie spodziewałam się, że w mistrzostwach Europy będzie aż tak dobrze.

PAP: Jak przebiegał wyścig?

M.W.: Wystartowałam nieźle, na piątej-szóstej pozycji. Od razu mocno zaatakowała Gunn Rita Dahle, a Kanadyjka ze Słowenką trochę mnie zablokowały i nie mogłam ścigać Norweżki. Wiedziałam też, że nie mogę przeszarżować. Doskwierał upał i trzeba było odpowiednio gospodarować siłami. Dahle szybko uzyskała minutę przewagi i pozostała walka o srebrny medal, którą rozstrzygnęłam na swoją korzyść atakiem na ostatniej rundzie.

PAP: Startowała pani po raz pierwszy na rowerze z większymi, 29-calowymi kołami. Jakie wrażenia?

M.W.: Test wypadł obiecująco, a 29-calówka podoba mi się coraz bardziej. Planuję start na tym rowerze za miesiąc w mistrzostwach świata w Champery. Co ciekawe, w moim przypadku większy rower nie oznacza, że cięższy. Dobrze się na nim czułam i nie mam żadnych uwag negatywnych.

PAP: Jak się pani układa współpraca z nowym trenerem Markiem Galińskim?

M.W.: Marek to znakomity kolarz. Na tę chwilę ze współpracy jestem zadowolona. Jest między nami dużo dialogu, Marek podpowiada mi różne detale. Cieszę się, że dalej będę pracować ludźmi, którzy mnie otaczali, gdy moim trenerem był Andrzej Piątek. To menadżer Grzegorz Dziadowiec, masażysta Mariusz Rajzer i mechanik Hubert Grzebinoga. Oni wkładają wiele serca w swoją pracę, a ja bardzo się cieszę, że mogłam odpłacić się medalem.

PAP: Czy przed mistrzostwami świata będzie pani jeszcze startować.

M.W.: W planach mam tylko jeden start - za dwa tygodnie w Pucharze Świata w Val di Sole. We Włoszech przygotuję ostatni szlif formy na Champery.

rozmawiał Artur Filipiuk