Nie udało się Władimirowi Kliczce po raz 50. w karierze znokautować rywala. W walce okrzykniętej "pojedynkiem stulecia" w Hamburgu pokonał Brytyjczyka Davida Haye'a jednogłośnie na punkty. "Rywal był nieprawdopodobnie szybki" - stwierdził Ukrainiec.

W obecności 45 tys. widzów Kliczko pokonał rywala 117:109, 118:108 i 116:110, zdobywając do kolekcji pas mistrzowski WBA w wadze ciężkiej. Wcześniej wywalczył tytuły IBF i WBO.

W ten sposób w kolekcji rodziny Kliczków znajdują się wszystkie cztery pasy w tej kategorii, bowiem pas organizacji WBC jest w posiadaniu jego starszego brata Witalija. Właśnie z nim we wrześniu będzie walczył we Wrocławiu Tomasz Adamek.

Dzięki sukcesowi w Hamburgu 35-letni Władimir powiększył bilans wygranych walk do 56 z 59 stoczonych. Dla młodszego o cztery lata Haye'a była to druga porażka w dotychczasowej karierze.

"Cieszę się niezwykle z takiego obrotu sprawy. Nie miałem lekko, on był nieprawdopodobnie szybki. Walczył bardzo dobrze, zmusił mnie do pokazania wszystkich umiejętności. Chciałem świętować 50. nokaut, żeby ukarać rywala za jego nieładne zachowanie przed walką. To gorszące i haniebne dla boksu. Moją odpowiedzią był ten pojedynek, który "mówił sam za siebie"" - stwierdził Kliczko po walce, która chyba jednak nie rozgrzała publiczności (temperatura na stadionie nie przekraczała 14 stopni Celsjusza).

"Kliczko zaprezentował perfekcyjną formę. Jestem bardzo rozczarowany, ponieważ nie pokazałem tego, co umiem" - stwierdził z kolei Haye.

Nie powiedział jednak dziennikarzom, czy będzie kontynuował karierę. Pierwotnie planował po zwycięstwie w Hamburgu, przed swoimi 31. urodzinami przypadającymi 13 października, zawiesić rękawice na kołku.

"Teraz usiądę i pomyślę o przyszłości. Nie chcę w takim nastroju kończyć kariery. Wiem, że stać mnie na lepszy boks" - dodał Brytyjczyk.

Haye walczył ze złamanym palcem u nogi

Brytyjski bokser David Haye po porażce z Ukraińcem Władimirem Kliczką w "pojedynku stulecia" w Hamburgu przyznał, że walczył ze złamanym palcem u nogi. "Nie wycofałem się, ponieważ nie chciałem zawieść moich fanów" - dodał.

"Złamałem palec u nogi trzy tygodnie temu. Nie pozwoliłem, żeby ktokolwiek o tym wiedział" - przyznał Haye w wywiadzie dla telewizji "Sky". Na dowód pokazał kontuzjowaną część stopy przed kamerą.

"Dostawałem znieczulenie. To właśnie z powodu tej kontuzji zaprzestałem sparingów przed walką. W sobotę nie mogłem pokazać wszystkich swoich umiejętności. Złamany palec uniemożliwiał mi odpowiednie stawianie prawej stopy po ciosach. To było bardzo frustrujące" - stwierdził Brytyjczyk.

Jak dodał, rozważał rezygnację z walki, ale ostatecznie nie zrobił tego z powodu swoich rodaków.

"Oni przybyli bardzo licznie do Hamburga, na najważniejszą dla Wielkiej Brytanii walkę od prawie dekady. Zapłacili duże pieniądze, żeby zobaczyć ten pojedynek. Nie mogłem ich zawieść" - podkreślił Haye.

Na razie Brytyjczyk nie zdradził swoich planów na przyszłość. Pierwotnie zamierzał po zwycięstwie w Hamburgu, przed swoimi 31. urodzinami (13 października), zawiesić rękawice na kołku.

"Teraz usiądę i pomyślę o przyszłości. Nie chcę w takim nastroju kończyć kariery. Wiem, że stać mnie na lepszy boks" - dodał Brytyjczyk.