Celem ataków w Kandaharze, stolicy prowincji o tej samej nazwie na południowym wschodzie Afganistanu, była m.in. siedziba gubernatora. Jego biuro zaatakowali uzbrojeni napastnicy, powodując ofiary w ludziach - poinformowały władze lokalne.
Według gubernatora prowincji Kandahar w atakach zginęły dwie osoby, a 29 zostało rannych. Do przeprowadzenia zamachów przyznali się talibowie, dla których Kandahar jest matecznikiem.
"Al-Kaida i jej członkowie-terroryści, których dotknęła ciężka strata w związku z eliminacją bin Ladena, chcą to ukryć zabijając cywilów w Kandaharze i biorąc odwet na niewinnych obywatelach Afganistanu" - głosi oświadczenie prezydenta Karzaja.
Rzecznik talibów Jusuf Ahmadi powiedział agencji AFP, że ataki planowano niemal trzy tygodnie, są one częścią zapowiadanej w minionym tygodniu wiosennej ofensywy i podobne akcje będą kontynuowane. Ahmadi nie wiązał sobotnich ataków ze śmiercią bin Ladena.