Mimo zaostrzonych kontroli i strzałów ostrzegawczych, tysiące demonstrantów wyszły w niedzielę na ulice Kairu. W mieście jest jednak spokojniej: wojsko bardziej zdecydowanie zabrało się do przywracania porządku.

Inaczej niż w sobotę, kiedy dochodziło do bratania się tłumu z żołnierzami, wojsko stara się kontrolować grupy demonstrantów, zatrzymując i rewidując ludzi na "bramkach" ustawionych w śródmieściu za pomocą bloków betonu.

Żołnierze starają się rozpraszać większe grupy ludzi.

"Los Egiptu wydaje się zależeć od wojska, jedynej instytucji cieszącej się respektem" - pisali w niedzielę rano z Kairu specjalni wysłannicy wielkiego dziennika hiszpańskiego, "El Pais" (wydanie elektroniczne).

Podczas gdy tłum kierował się w stronę centralnego placu Tahrir, nad ulicami przelatywały z rykiem silników śmigłowce wojskowe. Mohamed ElBaradei, były szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, najbardziej znany polityk opozycyjny, który wrócił do kraju w czwartek, już w niedzielę rano zapowiedział swój udział w niedzielnym wiecu na placu Tahrir.

"Tego, co rozpoczęliśmy, cofnąć nie można!" - powiedział ELBaradei

Prezydent Hosni Mubarak "musi odejść dzisiaj (...), aby mogło nastąpić spokojne przekazanie władzy rządowi jedności narodowej (...) i by mogły być wprowadzone w życie wszelkie warunki dla (zorganizowania) wolnych i uczciwych wyborów" - powiedział ElBaradei w wywiadzie, którego udzielił w niedzielę telewizji CNN.

Podczas gdy w Kairze krążyły pogłoski o ponownym zatrzymaniu ElBaradeia przez władze w areszcie domowym, lider opozycji pojawił się pod wieczór na placu Tahrir wśród uczestników mitingu, którzy powitali go z wielkim entuzjazmem. W swym przemówieniu transmitowanym na cały plac przez głośniki wezwał do kontynuowania walki protestów.

"Tego, co rozpoczęliśmy, cofnąć nie można!" - powiedział ELBaradei.

Bractwo Muzułmańskie, największe ugrupowanie opozycyjne, utworzyło w niedzielę specjalną komisję, która ma wspólnie z siłami zbrojnymi dokonać analizy sytuacji i uzgodnić sposób doprowadzenia do dymisji prezydenta.

Uczestnicy niedzielnej demonstracji żądają ustąpienia Mubaraka i odwołania jego nowo mianowanego zastępcy

Tymczasem Mubarak, jak się wydaje, postanowił utrzymać władzę w oparciu o wojsko. W niedzielę złożył wizytę w kwaterze głównej sił zbrojnych i spotkał się z najwyższymi dowódcami wojskowymi - poinformowały egipskie media oficjalne.

Poprzedniego dnia, w sobotę, ogłoszono oficjalnie dymisję egipskiego rządu zapowiedzianą w piątek przed Mubaraka. Misję utworzenia nowego gabinetu, którego skład ma być podany do wiadomości w niedzielę. Mubarak powierzył dotychczasowemu ministrowi lotnictwa cywilnego, b. dowódcy egipskich sił powietrznych, Ahmedowi Mohammedowi Szafikowi.

Stanowisko wiceprezydenta, które nigdy dotąd nie było obsadzone za rządów Mubaraka, 82-letni polityk powierzył swemu zaufanemu współpracownikowi, szefowi wywiadu Omarowi Suleimanowi.

Uczestnicy niedzielnej demonstracji żądają ustąpienia Mubaraka i odwołania jego nowo mianowanego zastępcy. Również oficjalnie zdelegalizowane Bractwo Muzułmańskie odrzuciło w niedzielę nowe nominacje polityczne.

W stolicy Egiptu słychać od czasu do czasu strzały

Opozycja pragnie - oświadczył jeden z przywódców Bractwa, Esam el-Erian - aby ElBaradei podjął się negocjacji z rządem - podała telewizja Al-Dżazira. Jej sygnał na terenie Egiptu został zablokowany przez władze.

W niedzielę rano kilka tysięcy więźniów uciekło z zakładu karnego w Wadi an-Natrurn, znajdującego się o około 100 km od Kairu.

W stolicy Egiptu słychać od czasu do czasu strzały.

Znienawidzona w biedniejszych dzielnicach policja egipska ma powrócić do patrolowania stolicy w poniedziałek rano

W zamożnych dzielnicach krążą patrole cywilów uzbrojonych w kije i maczety, którzy na wezwanie Ministerstwa Obrony starają się chronić przed rabunkami swe domy, sklepy i szpitale.

Znienawidzona w biedniejszych dzielnicach policja egipska, która znikła z ulic Kairu po krwawych pacyfikacjach demonstrantów, ma powrócić do patrolowania stolicy w poniedziałek rano - podały źródła rządowe.

Podczas prób splądrowania Muzeum Egipskiego w Kairze, które przylega do siedziby rządowej Partii Narodowo-Demokratycznej, zniszczono dwie mumie. Wiadomość tę szeroko komentowała oficjalna telewizja egipska.

Polski MSZ, w imieniu którego wypowiedział się w niedzielę jego rzecznik, Marcin Bosacki, odradza Polakom podróże do Egiptu. "Mamy tam do czynienia z pogarszającymi się warunkami (...) zwłaszcza w dwóch obszarach: wzrasta ryzyko przestępczości pospolitej (...) i pogarszają się sprawy zaopatrzenia i transportu" - uprzedza rzecznik