Szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek powiedział, że proponowanie Janowi Kulczykowi w jego imieniu pomocy przy prywatyzacji Enei jest oburzające i wymaga zbadania przez prokuraturę.

O prowokacji napisał w poniedziałek "Dziennik Gazeta Prawna". Gazeta donosi, że ktoś w imieniu przewodniczącego PE proponował Kulczykowi pomoc w prywatyzacji Enei.

Gdy w Ministerstwie Skarbu Państwa zapadały w listopadzie decyzje dotyczące prywatyzacji koncernu energetycznego Enea, do siedziby Kulczyk Holding zadzwoniła kobieta przedstawiająca się jako szefowa doradców Jerzego Buzka. Przekazała od niego wiadomość dla prezesa Kulczyka, że jego interes z ministrem skarbu został już pomyślnie załatwiony. Czyli, że to właśnie Kulczyk będzie mógł kupić tę firmę - napisała "DGP".

"DGP" pisze, że rzekoma współpracownica byłego premiera nie ograniczyła się do przekazania dobrej nowiny. Poprosiła jednocześnie o przelanie dowolnych środków na konkretnie wskazany cel charytatywny.

Buzek pytany w poniedziałek o tę sprawę w Radiu Zet powiedział, że już kilka tygodni temu zgłosił ją do prokuratury. Jego zdaniem, można byłoby wiele wyjaśnić, gdyby ta sprawa nie stała się publicznie znana. Dopytywany, czy uważa, że prokuratura "przecieka", odparł, że nie wie i nie chciałby na ten temat dyskutować.

"Ta prowokacja jest oburzająca w najwyższym stopniu i trzeba zbadać kto i dlaczego podszywał się pod znajomości ze mną i zbierał pieniądze np. na powodzian w moim imieniu" - powiedział. Dodał, że on takich upoważnień nie dał nikomu.