Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział w piątek, że nikogo nie będzie w partii trzymał siłą. Odniósł się w ten sposób do ostatnich medialnych spekulacji na temat możliwości odejścia z jego ugrupowania niektórych polityków.

Szef PiS został zapytany na konferencji prasowej, czy nie boi się osłabienia swej partii, gdyby grupa jej obecnych polityków zdecydowała się odejść do PSL; w czwartek w mediach pojawiły się doniesienia o mających się toczyć rozmowach w tej sprawie między ludowcami a niektórymi politykami z tzw. liberalnej grupy w PiS.

"Nie boję się. Partie polityczne to są - w szerszym tego słowa znaczeniu - stowarzyszenia dobrowolne dla realizacji pewnego programu, pewnej wizji kraju. W Polsce jest to wizja Polski. Kto nie chce tej wizji realizować, kto woli model polityki uprawianej od dziesięcioleci przez PSL - przedtem jako ZSL - oczywiście ma prawo odejść" - odpowiedział szef PiS.

Dodał, że z punktu widzenia PiS "to będzie tylko sytuacja lepsza". Kaczyński oświadczył, że nikogo nie będzie w partii trzymał siłą, nawet jeżeli "będą to znane nazwiska".

Szef PiS stwierdził przy tym, że "jest naprawdę wielu kandydatów o doskonałych kwalifikacjach", tylko "często jest ten kłopot, gdzie ich umieścić na listach".

"Wybory parlamentarne za rok. Czasem, mogę nawet powiedzieć, że mi troszkę kamień z serca spadnie" - dodał Kaczyński.

Zapytany kiedy "pomoże odejść" z PiS posłance Joannie Kluzik-Rostkowskiej - krytykowanej ostatnio przez niektórych polityków PiS, b. szefowej jego kampanii prezydenckiej, zaliczanej do grupy liberalnej w partii - która zapowiedziała, że sama z PiS nie odejdzie, Kaczyński powiedział, że nie będzie na to pytanie odpowiadał.