Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie zdementowała dziś doniesienia tygodnika "Wprost", który informował, że w momencie katastrofy poseł PSL Leszek Deptuła dzwonił do swojej żony. Reporterzy RMF FM ustalili, że w bilingach z telefonu żony posła PSL nie ma takiego połączenia.

Jak poinformował płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej w toku śledztwa ustalono, że wiadomość, nagrana na poczcie głosowej telefonu należącego do Joanny Krasowskiej-Deptuła, pochodzi od osoby dzwoniącej z terytorium Polski około godziny po katastrofie.

Z informacji opublikowanych przez "Wprost" wynikało, że w momencie katastrofy poseł PSL Leszek Deptuła dzwonił do swojej żony. Joanna Krasowska-Deptuła zeznała, że nie odebrała telefonu; mąż zostawił na poczcie głosowej nagranie, na którym zarejestrowano jego głos, a w tle słychać było trzaski i głosy innych ludzi. Potem nagranie się skasowało. Dzień później kobieta poinformowała o wszystkim Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która miała odnaleźć nagranie i je zbadać.