Premier był pytany przez dziennikarzy czy przed wylotem prezydenckiego samolotu 10 kwietnia do Katynia polskie albo rosyjskie służby zbadały stan lotniska w Smoleńsku.

"Nie ma takiego obyczaju, żeby polskie służby wyjeżdżały wcześniej i sprawdzały wszystkie okoliczności lądowania.(...) Nie sądzę, aby lotniska, na których lądujemy, były wcześniej szczegółowo sprawdzane przez polskie służby" - powiedział premier podczas konferencji prasowej.

Donald Tusk zaznaczył, że na lotnisku w Smoleńsku przez wiele lat lądowały oficjalne delegacje przy okazji uroczystości katyńskich. "W tym sensie odpowiedzialność za lotnisko biorą gospodarze, a odpowiedzialność za decyzje, że korzystamy z tego lotniska bierze załoga i szefostwo załogi" - dodał.

Premier, który lądował na lotnisku w Smoleńsku 7 kwietnia, powiedział też, że miał wrażenie, że lotnisko "nie jest w stanie optymalnym". "Dysponowałem wiedzą zanim wylądowaliśmy, że jest to lotnisko tylko czasowo oddawane do użytku" - powiedział.