Wojskowa prokuratura zbada osławiony aparat Nokia 6310 należący do prezydenta Lecha Kaczyńskiego – dowiedział się „DGP”.
Prokuratorzy chcą ustalić, czy telefon podczas lotu do Smoleńska logował się do stacji bazowych (BTS) sieci GSM, w zasięgu których przelatywał prezydencki samolot. Czas tego logowania może być pomocny w doprecyzowaniu czasu samej katastrofy. Premier Donald Tusk ujawnił wczoraj, że telefony i laptopy ofiar katastrofy są już w Polsce. – Cały ten sprzęt drogą dyplomatyczną został przez stronę rosyjską przekazany i jest do dyspozycji prokuratury, łącznie z telefonem komórkowym prezydenta – mówił szef rządu.
Naczelna Prokuratura Wojskowa (NPW) potwierdziła nam, że zbada nie tylko komórkę prezydenta, ale także części telefonów pozostałych ofiar, w tym laptopy nieżyjących generałów. – Potwierdzam, że te urządzenia zostaną przez nas przeanalizowane – powiedział „DGP” płk Zbigniew Rzepa, rzecznik prasowy NPW. Dowiedzieliśmy się także, że prokuratura będzie mogła sprawdzić, czy w telefony komórkowe i laptopy ingerowano tuż po katastrofie. Pojawiły się bowiem sugestie, że rosyjskie służby mogły skopiować dane z tych urządzeń. Tym podejrzeniom stanowczo zaprzeczał wczoraj premier Tusk.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że wojskowi oskarżyciele i wojskowe służby specjalne zwrócili się m.in. do służb specjalnych Litwy i USA o pomoc w ustaleniu przyczyn katastrofy. – Podejmujemy działania i szukamy pomocy u wielu państw. Tyle mogę powiedzieć – stwierdził wczoraj Tusk.