Prowadzenie w klasyfikacji mistrzostw świata kierowców objął siódmy dziś Brazylijczyk Felipe Massa, który o dwa punkty wyprzedza dotychczasowego lidera i partnera z ekipy Ferrari Hiszpana Fernando Alonso oraz Vettela. Polak, który przed tygodniem był drugi w GP Australii, jest siódmy ze stratą dziewięciu punktów.
Wyścig na torze Sepang pod Kuala Lumpur nie dostarczył spodziewanych emocji. "Zawiodła" pogoda. Przed rokiem ulewa nie pozwoliła na dokończenie rywalizacji. Także w czasie sobotnich kwalifikacji aura rozdawała karty i miała wpływ na wyniki. W niedzielę nie spadła ani kropla deszczu...
Klasyfikacja na czołowych miejscach ukształtowała się po dwóch inauguracyjnych zakrętach. Najszybciej ruszył z trzeciego pola Vettel, który zameldował się na czele stawki. Za nim jechał najszybszy w kwalifikacjach Webber, a trzeci był Rosberg. Kubica, który wystartował z szóstej pozycji, wyprzedził znacznie mniej doświadczonych Niemców Adriana Sutila (Force India) oraz Nico Huelkenberga (Williams) i był czwarty. Na tej pozycji ukończył też 60. wyścig w karierze. W 2008 roku w Malezji był drugi.
Kubica: zdobyłem kolejne punkty i oby tak dalej
Polak w końcówce spokojnie jechał na czwartej pozycji, nie szarżował. "Jestem zadowolony. Gdyby ktoś przed weekendem zaproponował mi to miejsce, wziąłbym w ciemno. Nie było sensu atakować Rosberga i walczyć o podium. Mój silnik miał zbyt wysoką temperaturę i musiałem zadbać o chłodzenie. Opony też nie były w najlepszym stanie. Zdobyłem kolejne punkty i oby tak dalej" - powiedział Kubica.
Sprzyjająca pogoda sprawiła, że przez 56 okrążeń na czele nie doszło do żadnych zmian. Wszyscy kierowcy tylko raz zjechali na zmianę opon i wizyta w alei serwisowej również nie wpłynęła na kolejność na torze.
Vettel wygrał szósty wyścig w karierze
22-letni Vettel, aktualny wicemistrz świata, wygrał szósty wyścig w karierze. W tym roku po raz pierwszy stanął na podium, choć w Bahrajnie i Australii startował z pierwszego pola. Na inaugurację sezonu problemy techniczne sprawiły, że dojechał do mety jako czwarty, a w Melbourne nie ukończył rywalizacji.
"Jestem bardzo, bardzo szczęśliwy - powiedział po zawodach niemiecki kierowca. - Wreszcie wszystko poszło po naszej myśli. Mam nadzieję, że limit pecha wyczerpałem już w dwóch wcześniejszych tegorocznych wyścigach. Pogoda nieco chyba wszystkich zaskoczyła, bo spodziewaliśmy się deszczu, ale zareagowaliśmy właściwie, bardzo spokojnie. Słowa uznania za dobrą robotę należą się całemu zespołowi. Auto spisało się wyśmienicie".
Niepowodzenie w kwalifikacjach częściowo powetowali sobie Lewis Hamilton i Felipe Massa. Brytyjczyk startował z 19. pozycji, a Brazylijczyk tuż za nim. Awansowali o 13 miejsc, choć mistrz świata sprzed dwóch lat był przez moment nawet drugi, ale ta lokata wynikała z faktu, że najpóźniej zjechał zmienić ogumienie.
Pech dopadł Fernando Alonso
Pech dopadł natomiast Fernando Alonso. Lider MŚ po dwóch wyścigach ruszył z 19. miejsca, przedostał się do "10", ale na przedostatnim okrążeniu z powodu awarii bolidu zjechał z toru. Ponieważ jednak przejechał ponad 90 procent wyścigu został sklasyfikowany, ale na 13. pozycji i nie powiększył swojego dorobku punktowego.
Już po 10 okrążeniach o świątecznym wypoczynku mógł zacząć myśleć siedmiokrotny mistrz świata Michael Schumacher. Niemcowi zepsuł się samochód, podobnie jak na 34. pętli partnerowi Kubicy z teamu Renault - Rosjaninowi Witalijowi Pietrowowi.
"Szkoda, bo czułem, że stać mnie dziś na wiele. Niestety awarie są częścią motosportu i trzeba się z tym pogodzić" - przyznał Schumacher, któremu na pocieszenie musi wystarczyć trzecie miejsce partnera z nowego teamu Mercedes-GP, co oznacza kierowca tego zespołu po raz pierwszy stanął na podium.
Następny wyścig F1 zaplanowano na 18 kwietnia. Kierowcy będą się ścigać w Grand Prix Chin na torze w Szanghaju.