Piotr Ryba, jeden z oskarżonych w tzw. aferze gruntowej, zeznał przed komisją śledczą ds. nacisków, że po aresztowaniu w 2007 roku był nakłaniany do złożenia zeznań obciążających b. ministra rolnictwa Andreja Leppera.

Ryba podczas swobodnej wypowiedzi przed komisją powiedział, że po zatrzymaniu 6 lipca 2007 r. wysocy funkcjonariusze CBA, w tym wiceszef CBA Maciej Wąsik, sugerowali, że "rozwiązaniem jego problemów" będzie obciążenie Leppera. "Odmówiono mi kontaktu z adwokatem" - podkreślił.

Zeznał, że funkcjonariusz CBA, prowadząc go toalety, groził, że może go zastrzelić. "Byłem przekonany, że mogą wszystko" - oświadczył.

Ryba dodał, że CBA było zainteresowane także obciążającymi materiałami dotyczącymi innych polityków: Jerzego Szmajdzińskiego, Grzegorza Schetyny i jego żony oraz Janusza Maksymiuka.

Ryba podkreślił, że gdy był zatrzymany przez 6 miesięcy odmawiano mu widzenia z rodziną. Świadek stwierdził też, że był w więzieniu specjalnie traktowany, m.in. izolowany od innych więźniów. "Na czas mojego wyjścia z celi zamykano cały oddział" - zaznaczył.

Ryba nie chciał przed komisją śledczą ds. nacisków odpowiadać na pytania dotyczące swojej roli w odrolnieniu ziemi w tzw. aferze gruntowej.

Ryba w odpowiedzi na pytania posłów podkreślił, że ma w tej sprawie wiedzę, ale nie może nią podzielić się z komisją. Argumentował, że zbyt szerokie zeznania mogą zaszkodzić jego sytuacji procesowej.

Ryba został nieprawomocnie skazany w sprawie tzw. afery gruntowej z 2007 r. Sąd uznał, że razem z Andrzejem K. są winni płatnej protekcji, czyli powoływania się na wpływy w kierowanym przez Andrzeja Leppera resorcie rolnictwa i podjęcia się za łapówkę załatwienia w ministerstwie odrolnienia 40 ha ziemi na Mazurach. Ryba złożył apelację.

Ryba: byłem nakłaniany do składania fałszywych zeznań

Ryba zeznał, że w trakcie aresztowania w 2007 roku nie został poinformowany o przysługujących mu prawach. Dodał, że gdy trafił na przesłuchanie do siedziby CBA, tam czekała na niego ekipa telewizyjna. Gdy zwrócił uwagę, że nie chce być filmowany, dostał odpowiedź, że ekipa telewizyjna to funkcjonariusze, którzy tworzą materiał na potrzeby CBA. "Dziwne, bo materiał pojawił się w telewizji" - podkreślił.

Ryba potwierdził, że był nakłaniany do składania fałszywych zeznań. Dodał, że część zeznań nie była protokołowana.

Ryba odpowiedział na pytania dotyczące kontaktów z politykami Samoobrony. Przyznał, że były częste. Potwierdził, że organizował delegacje z udziałem m.in. Leppera. "To były normalne, biznesowe rozmowy" - zapewnił.

Świadek powiedział też, że Andrzej K., który negocjował ws. odrolnienia gruntów z podstawionym jako kontrahent agentem CBA, przedstawił mu się jako "człowiek PiS-u". Potwierdził, że gdy razem z K. pracował w spółce Dialog, ten wielokrotnie mówił mu, że jest zainteresowany spotkaniem z Lepperem. Według Ryby K. chwalił się, że był radcą prawnym w stołecznym ratuszu kierowanym przez Lecha Kaczyńskiego. "Nie wiem ile w tym jest prawdy, ile opowieści" - zastrzegł.

Ryba zeznał, że Andrzeja K. przedstawił mu senator PiS Jarosław Chmielewski.