W piątek wieczorem w Warszawie zmarł ostatni przywódca Powstania w Getcie Warszawskim Marek Edelman. Miał 90 lat. Był działaczem politycznym i społecznym. Z wykształcenia lekarzem kardiologiem. O jego śmierci jako pierwszy poinformaował portal internetowy Gazety Wyborczej.

Edelman był uczestnikiem Powstania Warszawskiego, po wojnie wybitnym kardiologiem, opozycjonistą i działaczem KOR-u."Marek Edelman zmarł w domu, wśród przyjaciół, bliskich ludzi" - powiedziała Paula Sawicka, z której rodziną Edelman mieszkał przez ostatnie dwa lata.

Marek Edelman został w 1998 r. odznaczony przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Orderem Orła Białego.

W 2008 r. Edelman został odznaczony przez prezydenta Francji Nicolasa Sarkozyego Legią Honorową.

"Dożył pięknych lat, odszedł jako człowiek spełniony, choć cały czas żył ze świadomością tragedii, którą przeżył. Nie chcę mówić, że był niezastąpiony, bo nikt nie jest, ale takich ludzi jak Marek Edelman było niewielu, nawet w Jego środowisku i pokoleniu" - wspomina prof. Władysław Bartoszewski portalowi wyborcza.pl.

Tencer: naród żydowski płacze

"Był legendą, mogę powiedzieć, że naród żydowski płacze w tej chwili" - powiedziała o zmarłym, na antenie TVP Info, Gołda Tencer - aktorka Teatru Żydowskiego w Warszawie.

Bp Tadeusz Pieronek powiedział, że Marek Edelman był "ikoną obecności świata żydowskiego w polskiej historii i kulturze".

"Był świadkiem eksterminacji. Wyrażam wielki szacunek dla tego człowieka i proszę o refleksję, która byłaby godna tego odejścia" - dodał Pieronek.



Urodził się w Homlu, w rodzinie żydowskiej związanej z Bundem - socjalistyczną organizacją żydowską popularną wśród robotników. Jego ojciec zmarł, gdy Marek Edelman miał kilka lat. Chłopiec z matką pod koniec lat 20. przeprowadzili się do Warszawy. Po śmierci matki w 1934 roku, Edelman sam zarabiał na swoje utrzymanie.

Podczas okupacji Edelman zaangażował się w działalność Żydowskiej Organizacji Bojowej, był jednym z jej założycieli. Podczas powstania, po samobójstwie Mordechaja Anielewicza, został ostatnim przywódcą bojowników ŻOB podczas walk. "Ludzkość umówiła się, że umieranie z bronią jest piękniejsze niż bez broni. Więc podporządkowaliśmy się tej umowie" - mówił Hannie Krall w książce "Zdążyć przed Panem Bogiem", wyjaśniając motywy zaangażowania się w skazaną na klęskę walkę. Edelman był w grupie kilkunastu uczestników powstania, którym udało się kanałami opuścić teren getta. Przez kilka miesięcy ukrywał się, potem brał też udział w Powstaniu Warszawskim.

Wybitny kardiolog

Po wojnie Edelman nie wyjechał z Polski, w 1946 na stałe zamieszkał w Łodzi, został kardiologiem. Razem z prof. Janem Mollem - pionierem leczenia zawałów serca w Polsce - opracował metodę przeprowadzania operacji kardiologicznych w stanie rozległego zawału. Wcześniej uważano, że zawał serca jest absolutnym przeciwwskazaniem do przeprowadzania operacji kardiologicznych.

"Pan Bóg już chce zgasić świeczkę, a ja muszę szybko osłonić płomień, wykorzystując jego chwilową nieuwagę" - tak tłumaczył Edelman swoje posłannictwo lekarza w rozmowie z Hanną Krall.

1968 r. podczas antysemickiej nagonki Edelman został zwolniony z pracy w szpitalu wojskowym

W tym samym roku z powodów politycznych nie przyjęto jego pracy habilitacyjnej. Po interwencji Józefa Cyrankiewicza Edelman dostał posadę w jednym z łódzkich szpitali miejskich. W 1971 roku wprowadził w Polsce rewolucyjną metodę leczenia schorzeń sercowych polegającą na połączeniu krążenia żylnego z tętniczym. Dzięki niej uratowano wiele osób, które bez takiej operacji nie przeżyłyby zawału.

W 1968 roku pracę straciła także żona Edelmana, Alina Margolis, również lekarka. Ona zdecydowała się wraz z dziećmi na emigrację do Francji, Edelman postanowił nie ruszać się z Łodzi. Zapytany, dlaczego w 1968 roku nie wyjechał z Polski, odpowiedział: "Co to, ktoś mi będzie narzucał, co ja mam robić i gdzie ja mam jechać?". To pytanie powtarzało się często na wieczorach autorskich Edelmana, który czasem odpowiadał: "Ktoś przecież musiał zostać z tymi wszystkimi, którzy tu zginęli".



Marek Edelman w działalność opozycyjną zaangażował się w połowie lat 70.

W styczniu 1976 był jednym z sygnatariuszy Listu 101 intelektualistów przeciwko zmianom konstytucji, skierowanego do władz PRL, działał w Komitecie Obrony Robotników, potem w Zarządzie Ziemi Łódzkiej NSZZ "Solidarność". W grudniu 1981 roku został internowany. Wypuszczono go po paru dniach, po interwencji intelektualistów z Zachodu.

W 1983 r. Edelman odmówił udziału w organizowanych przez gen. Jaruzelskiego obchodach 40. rocznicy wybuchu powstania w getcie. W oficjalnych uroczystościach rocznicowych nie uczestniczył od końca lat 40., ale zawsze 19 kwietnia szedł z przyjaciółmi na Miłą 18, gdzie był bunkier komendanta ŻOB Mordechaja Anielewicza.

Do 1989 roku Edelman uczestniczył w podziemnym ruchu solidarnościowym, przewodniczył Komisji ds. Mniejszości Narodowych przy Komitecie Obywatelskim przy Lechu Wałęsie, brał też udział w obradach Okrągłego Stołu. W latach 1989-93 był posłem na Sejm, działał w Unii Demokratycznej i Unii Wolności.

W latach 90. Edelman zaangażował się w sprawy wojny domowej w krajach byłej Jugosławii, w 1993 roku udał się z konwojem pomocy humanitarnej do Sarajewa, w 1999 roku wystosował apel o rozpoczęcie interwencji NATO w Kosowie, który opublikowały najpoważniejsze zachodnie dzienniki.

Pytany o to, co jest najważniejsze w życiu odpowiedział: "W zasadzie najważniejsze jest samo życie. A jak już jest życie, to najważniejsza jest wolność. A potem oddaje się życie za wolność. I już nie wiadomo, co jest najważniejsze" (wypowiedź z 1999 roku podczas uroczystości nadania Edelmanowi honorowego obywatelstwa Łodzi).

TS/PAP/GW/TVP Info