Gdyby polscy eurodeputowani byli doradcami inwestycyjnymi, to ich główna rada brzmiałaby: kupujcie nieruchomości. Jak wynika z opublikowanych na stronach Kancelarii Sejmu oświadczeń majątkowych, to właśnie ta forma oszczędzania podoba się im najbardziej.

O miano najbardziej majętnego polskiego europarlamentarzysty walczą ze sobą Ryszard Czarnecki i Danuta Huebner. Pierwszy ma aż cztery mieszkania w Polsce warte w sumie 800 tys. zł i jedno w Brukseli o wartości 200 tys. euro.

Danuta Huebner oprócz połowy domu o wartości 700 tys. zł ma jeszcze dwa inne mieszkania - jedno warte 400 tys. zł, drugie 400 tys. euro. Huebner ma też więcej pieniędzy na koncie niż polityk PiS.

Europoseł PiS od byłej unijnej komisarz ma jednak na pewno gorszy samochód. Jeździ czteroletnim oplem zafirą. Huebner ma volvo S40 również z 2005 r. Humor nowej deputowanej może jedynie psuć kredyt hipoteczny na sumę 400 tys. euro.

Czym może się pochwalić syn byłego prezydenta Jarosław Wałęsa?

Po kilka mieszkań mają też inni. Róża Thun może się pochwalić 300-metrowym segmentem wartym około miliona złotych i dwoma mieszkaniami o wartości w sumie 1,7 mln zł. Na tym nie koniec, bo grafini von Hohenstain posiada też grunty rolne.

Najlepszy samochód należy do Michała Kamińskiego. Szef frakcji konserwatywnej w Parlamencie Europejskim jeździ kilkumiesięczną skodą superb za około 130 tys. zł.

Czym może się pochwalić syn byłego prezydenta Jarosław Wałęsa? To człowiek dość majętny, ale lubiący także szybką jazdę. Może o tym świadczyć nie tylko czteroletnie sportowe renault megane, ale też motocykl honda cbr z 2008 r.

Znacznie mniej niż inni ma z kolei Tadeusz Cymański. Były poseł PiS jest jednym z najbiedniejszych wśród deputowanych. Jego majątek to warte około 350 tys. zł spółdzielczo-własnościowe mieszkanie, trzyletnia skoda octavia i zaledwie 300 euro oraz 150 funtów oszczędności.

Polityk PiS nie musi się jednak martwić - dzięki pracy w europarlamencie jego majątek szybko powinien się powiększyć. Tak jak każdy inny deputowany będzie zarabiał ponad 7,5 tys. euro miesięcznie, czyli według dzisiejszego kursu około 35 tys. zł. Na tym nie koniec. Europosłowie będą też pobierać dietę w wysokości 298 euro za każdy dzień posiedzenia plenarnego lub komisji PE czy frakcji partyjnej. Miesięcznie będzie to ekstra blisko 4,2 tys. euro. Przysługuje im także 3700 euro (15 tys. zł) na prowadzenie biura i zatrudnienie asystentów.

Marcin Graczyk

Czytaj więcej: Dziennik.pl