O przyszłości Białorusi mogą zadecydować tylko jej obywatele; zewnętrzna interwencja byłaby nie do przyjęcia - oświadczył w czasie nadzwyczajnego wideoszczytu UE, który odbywa się w środę, przewodniczący Parlamentu Europejskiego David Sassoli.

Tekst jego wystąpienia, skierowanego do szefów państw i rządów krajów unijnych, udostępniły służby prasowe PE. Sassoli podkreślił, że są wszelkie powody, by obawiać się eskalacji represji i interwencji wojskowej na Białorusi.

"Mam jasne przesłanie dla tych, którzy uważają, że mogą nas podzielić: nie ma Europejczyków, którzy się nie obawiają takiego scenariusza. My, Europejczycy, jesteśmy zjednoczeni i zaniepokojeni, i chciałbym, aby ta Rada potwierdziła, że nasza odpowiedź jest właściwa" - podkreślił Włoch.

Zwracając się do unijnych liderów zaznaczył, że ich obowiązkiem jest zrobić wszystko, co w ich mocy, aby powstrzymać przemoc i zapewnić, że osoby za nią odpowiedzialne zostaną pociągnięte do odpowiedzialności.

"W Mińsku i innych miastach mężczyźni i kobiety walczą o wartości, które są nam bardzo dobrze znane, ponieważ stanowią podstawę naszej Unii: godność jednostki, prawa człowieka, wolność, demokrację - zauważył przewodniczący europarlamentu. - Uważam, że naszym obowiązkiem, nie tylko jako sąsiadów i przyjaciół, ale przede wszystkim jako przedstawicieli instytucji demokratycznych, jest niesienie pomocy narodowi białoruskiemu na drodze do samostanowienia".

Sassoli ocenił, że należy to zrobić nie tylko dlatego, że społeczeństwa w krajach członkowskich zarówno na wschodnie, jak i zachodzie kontynentu oczekują tego od liderów, ale również dlatego, że nie do przyjęcia byłoby po prostu godzenie się, bezsilnie lub bezmyślnie, na los przyjaznego narodu spoza UE.

"Nasze zadanie jest jasne: poprzeć wezwania Białorusinów o jak najszybsze przeprowadzenie nowych wyborów i zagwarantować, że wobec aktów przemocy i tortur będą prowadzone dochodzenia i stosowane kary. Musimy wywierać nacisk wszystkimi dostępnymi kanałami, aby więźniowie zatrzymani od 9 sierpnia zostali zwolnieni, zrehabilitowani i zrekompensowani" - zaapelował Sassoli.

Jak zauważył sankcje są ważnym instrumentem jakim dysponuje Unia Europejska, dlatego PE wzywa państwa członkowskie do ich niezwłocznego zastosowania, by ukarać poważne naruszenia praw człowieka, które miały miejsce. Sassoli zaznaczył, że sankcje mogłyby obejmować zamrożenie aktywów osób, które nadużywają swojej władzy i naruszają podstawowe wolności.

"Jesteśmy głęboko zaniepokojeni łamaniem praw człowieka i wierzymy, że jedyną realną drogą naprzód jest dialog z udziałem wszystkich krajowych i międzynarodowych interesariuszy w celu zapewnienia pokojowego rozwiązania kryzysu" - oznajmił.

Na Białorusi trwają protesty przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich z 9 sierpnia, które według oficjalnych wyników wygrał Alaksandr Łukaszenka. W minionych dniach zatrzymano blisko 7 tys. osób, wiele z nich brutalnie pobito.

Podczas środowego wideoszczytu unijni liderzy mają wesprzeć Białorusinów protestujących przeciw fałszerstwom wyborczym i ostrzec Rosję przed ingerencją. Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel podkreślił, że Białorusini mają prawo decydować o swojej przyszłości.

O zwołanie szczytu w związku z białoruskim kryzysem zwracał się w ubiegłym tygodniu premier Mateusz Morawiecki. W odpowiedzi na wydarzenia za wschodnią granicy Polski UE zorganizowała w piątek spotkanie ministrów spraw zagranicznych, jednak ze względu na niegasnące protesty i brutalną odpowiedź na nie ze strony władz w Mińsku szef Rady Europejskiej zdecydował o organizacji wideokonferencji na najwyższym szczeblu.