Zdaniem europosła Adama Bielana (PiS) wybory prezydenckie powinny się odbyć w zaplanowanym terminie - 10 maja. Przypomniał, że do wyznaczonego konstytucyjnego terminu są dwa miesiące, a mimo zagrożenia koronawirusem odbywają się wybory w innych krajach.

Bielan w porannej rozmowie z portalem gazeta.pl podkreślił, że przesunięcie terminu wyborów wymaga wprowadzenia jednego ze stanów nadzwyczajnych, określonych w konstytucji. Pytał, czy na pewno zwolennicy chcieliby wyborów w lipcu - bo taki byłby najbliższy możliwy termin po wprowadzeniu na 30 dni stanu klęski żywiołowej.

Dodał, że gdyby stosować wszystkie najdalsze terminy wynikające ze stanów nadzwyczajnych i zasadę, że wybory są rozpisywane ponownie, to ich termin mógłby przypadać dopiero wiosną 2021 r.

"Gdyby takie rozwiązanie zastosować, jestem przekonany, że wielu z tych, którzy o przesuniecie apelują, krytykowałoby, że prezydent Andrzej Duda w sposób nieuprawniony ze swoim obozem politycznym przedłuża sobie kadencję" - powiedział Bielan.

"Tutaj nie ma dobrego rozwiązania. Ja jestem za tym, żebyśmy jednak trzymali się konstytucyjnych terminów - one są bardzo ważne" - zadeklarował. "Wybory są zaplanowane dopiero za dwa miesiące - mam, nadzieje, że sytuacja ulegnie poprawie" - dodał.

"Pamiętajmy również, że dzisiaj w Europie takie wybory się odbywają. W niedziele odbyły się wybory samorządowe we Francji, w Niemczech - w Bawarii, są zaplanowane kolejne wybory - w Czechach" - wyliczał Bielan. Zdaniem europosła, jeżeli będzie taka fizyczna możliwość, żeby zorganizować komisje i przeprowadzić proces wyborczy, to odkładanie terminów nie byłoby wskazane.