W opublikowanym w czwartek wywiadzie dla skrajnie prawicowego pisma "Valeurs Actuelles" Macron, odnosząc się do kwestii nielegalnej migracji, powiedział, że woli mieć we Francji legalnych migrantów z Gwinei lub Wybrzeża Kości Słoniowej, niż "ukraińskich lub bułgarskich przemytników".
Wypowiedź francuskiego prezydenta jest obrażająca i nie do przyjęcia - oceniła w wywiadzie dla telewizji BTV wicepremier i minister spraw zagranicznych Bułgarii Ekaterina Zachariewa.
Podkreśliła ona, że nie rozumie sensu tej wypowiedzi; wyraziła przypuszczenie, że prawdopodobnie chodzi o jakieś wewnątrzpolityczne problemy. „Cały wywiad, o ile zrozumiałam, jest związany z nielegalną migracją i rosnącym we Francji niezadowoleniem ze zbyt dużej liczby migrantów, a nie (jest wymierzony) przeciw przedstawicielom Europy Wschodniej. Zresztą nasi ludzie nie są migrantami. W UE istnieje wolny przepływ ludzi, towarów, kapitałów i usług. Między zaprzyjaźnionymi państwami nie należy podczas wewnętrznych napięć politycznych wykorzystywać innych państw. My tego nie robimy” – podkreśliła.
Zachariewa dodała, że francuskie władze nie sygnalizowały oficjalnie jakichkolwiek problemów z bułgarskimi obywatelami. Współpraca policyjna jest na dobrym poziomie; w ubiegłym roku po podpisaniu dwustronnego porozumienia wstrzymano policyjny nadzór w czterech francuskich miastach, w których żyje większa bułgarska mniejszość, ponieważ uznano, że nie stwarza ona żadnych problemów - przypomniała.
Zachariewa zaznaczyła, że żyjący we Francji Bułgarzy są oburzeni, a „nieporozumienie zostanie rozwiązane drogą dyplomatyczną”. Sofia zwróci się o oficjalną informację, o jakie "gangi przemytnicze" chodzi; jeżeli strona francuska ma informacje na ten temat, to należy przekazać je drogą oficjalną - powiedziała.
W poniedziałek do MSZ zostanie wezwana ambasador Francji. Jednocześnie bułgarski ambasador we Francji ma wręczyć protestacyjną notę we francuskim resorcie dyplomacji.
Na słowa Macrona zareagował też wicepremier i minister obrony Bułgarii Krasimir Karakaczanow, przedstawiciel nacjonalistycznej partii WMRO w rządzie. Uznał on wypowiedź prezydenta Francji za „przejaw politycznej arogancji”.
Bułgarska telewizja publiczna poinformowała, że urażone wypowiedzią Macrona władze Ukrainy zareagowały wcześniej, jeszcze w czwartek wzywając do swojego MSZ ambasadora Francji.
Media bułgarskie podkreślają, że we Francji oburzenie wywołał już sam fakt, że prezydent udzielił wywiadu prawicowemu "Valeurs Actuelles", ponieważ szef państwa nigdy nie udzielił wypowiedzi tak skrajnie prawicowemu magazynowi.