Monitorujemy sytuację w LOT, ale w tej chwili nie widzimy potrzeby, by w jakiś nadzwyczajny sposób w tę sprawę wkraczać; wszystko jest na dobrej drodze, by ten protest się zakończył - powiedział w niedzielę szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin.

Sasin został zapytany w niedzielę w Polsat News, czy premier Mateusz Morawiecki "wejdzie do gry" ws. sytuacji LOT i czy jego zdaniem będzie potrzebna wymiana prezesa spółki.

"W tej chwili mamy uspokojenie sytuacji wyraźne w LOT. Po pierwsze, to nie był strajk całości załogi, tylko części związków zawodowych działających w LOT, w tej chwili trwają rozmowy, protest jest zawieszony i wszystko jest na dobrej drodze, by konflikt pomiędzy zarządem a częścią pracowników został rozwiązany" - powiedział Sasin.

Pytany, co się stanie, jeśli protest mimo to będzie się przeciągać, odpowiedział: "Nie mówimy tu o żadnym +jeśli+ w tej chwili; spółka ma swoje organy, działający w kancelarii departament skarbu państwa monitoruje tę sytuację w LOT. Natomiast w tej chwili nie widzimy potrzeby, by w jakiś nadzwyczajny sposób w tę sprawę wkraczać, wszystko jest na dobrej drodze, by ten protest się zakończył".

Pytany, czy premier, który nadzoruje bezpośrednio LOT "patrzy na sprawę ze spokojem", Sasin potwierdził. "Premier patrzy ze spokojem przede wszystkim dlatego, że LOT osiąga bardzo dobre wyniki finansowe i podźwignął się upadku, w którym był za poprzednich rządów" - powiedział. Jak ocenił, trwający protest "to nie jest coś nadzwyczajnego". "Takie protesty mieliśmy też w innych liniach lotniczych w innych państwach, to się zdarza; to jest protest płacowy, dotyczący warunków zatrudniania, natomiast LOT osiąga dobre wyniki" - dodał szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.

W sobotę nad ranem przedstawiciele zarządu LOT i protestujących związkowców ustalili, że do poniedziałku do godz. 14. strajk w spółce zostaje zawieszony. Protest rozpoczął się 18 października. W poniedziałek o godz. 8 strony mają się spotkać i kontynuować negocjacje.

W ramach trawiącego od 18 października protestu stewardesy i piloci powstrzymywali się od pracy. Codziennie gromadzili się na terenie siedziby LOT w Warszawie, przy biurowcu. LOT podkreślał, że akcja jest nielegalna, a każdy odwołany rejs to dla przewoźnika olbrzymie koszty.

Strajk zorganizował Międzyzwiązkowy Komitet Strajkowy, który został wybrany spośród zarządów dwóch reprezentatywnych związków zawodowych: Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego oraz Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych PLL LOT.

Związkowcy dotychczas w swoich postulatach domagali się przede wszystkim przywrócenia do pracy przewodniczącej ZZPPiL Moniki Żelazik, która została dyscyplinarnie zwolniona, a także przywrócenia do pracy 67 osób, które prezes spółki Rafał Milczarski w poniedziałek zwolnił dyscyplinarnie.