W 2008 roku, gdy byłem ministrem sprawiedliwości, wyłudzenia VAT to nie była grupa przestępstw dominujących, a przestępczość, w tym przestępczość gospodarcza, spadała - mówił w czwartek przed komisją śledczą ds. VAT Zbigniew Ćwiąkalski.
W czwartek przed komisją śledczą ds. VAT zeznawał drugi świadek - Zbigniew Ćwiąkalski, minister sprawiedliwości i prokurator generalny w latach 2007-09. Jego zeznania trwały około pięciu godzin.
Odpowiadał m.in. na pytanie szefa komisji Marcina Horały (PiS), czy pełniąc funkcję zetknął się z przestępstwami wyłudzeń VAT. Ćwiąkalski przyznał, że wykłada prawo karne gospodarcze na Uniwersytecie Jagiellońskim, więc przestępstwa związane z wyłudzeniami VAT są mu dobrze znane. W 2008 roku - jak zaznaczył - to nie była jednak grupa przestępstw dominujących, a generalnie przestępczość, w tym przestępczość gospodarcza, spadała.
"To nie był rok szczególnego zagrożenia przestępczością gospodarczą" - powiedział. Dodał, że w tamtym czasie nikt mu także nie sygnalizował tego rodzaju przestępstw, jak wyłudzenia VAT.
Ćwiąkalski zwracał uwagę, że także z raportu przygotowanego przez kierowany przez prof. Witolda Modzelewskiego Instytut Studiów Podatkowych wynika, że w 2008 r. nie było poważnego problemu wyłudzeń VAT.
Mówił też, że gdy objął stanowisko, istotnym problemem przestępczości gospodarczej, także związanym z przestępstwami VAT-owskimi, był problem mafii paliwowej. Zeznał, że jako minister wiosną 2008 r. zorganizował w sprawie mafii paliwowej naradę z udziałem byłego szefa specjalnego zespołu w prokuraturze, prokuratora Marka Wełny, a także trzech oficerów CBŚ, generalnego inspektora kontroli skarbowej Andrzeja Parafianowicza, a także prokuratora krajowego Marka Staszaka.
"Poprosiłem o zreferowanie śledztw związanych z mafią paliwową" - powiedział. "Ogólna wymowa była taka, że jeśli byłyby problemy, proszę o sygnalizację tych problemów" - mówił Ćwiąkalski. Dodał, że podczas spotkania padły zobowiązania, że trzeba te przestępstwa ścigać. "To spotkanie nie było dla przyjemności" - podkreślił.
Horała pytał świadka, czy w 2008 r. podczas Rady Ministrów przedstawiciele Ministerstwa Finansów sygnalizowali jakiś problem ściągalności VAT i luki w tym podatku. Ćwiąkalski powiedział, że "z całą pewnością sprawa ściągalności była omawiana i to niejednokrotnie". Jak tłumaczył, wynikało to z tego, że "od ściągalności podatku VAT zależały wydatki budżetowe". "Trudno sobie wyobrazić, żeby szczególnie przy napiętym budżecie i przy kryzysie o tym nie rozmawiano" - mówił.
Ćwiąkalski mówił, że ówczesny minister finansów Jacek Rostowski relacjonował problem ze ściągalnością VAT wielokrotnie. Jak mówił b. minister sprawiedliwości, Rostowski przedstawiał wówczas "jak wygląda ściągalność i kiedy możemy liczyć na większe wpływy".
Horała pytał, czy ściągalnością podatków interesował się ówczesny premier Donald Tusk. Ćwiąkalski odpowiedział, że regułą było, że minister finansów szedł jeszcze do gabinetu premiera po Radzie Ministrów w celu rozmów dot. finansów. "O czym rozmawiali, takiej wiedzy nie mam" - mówił b. minister sprawiedliwości.
Horała dopytywał, czy w resorcie sprawiedliwości za czasów Ćwiąkalskiego była prowadzona statystyka dotycząca liczby postępowań ws. wyłudzeń VAT i czy był to problem wyodrębniony. "I prokuratura, i Ministerstwo Sprawiedliwości dysponują dokładnymi statystykami co do poszczególnych kategorii przestępczości (...) Te dane można nawet dzisiaj znaleźć w statystykach, ale to nie był wtedy problem taki, który byłby głównym problemem, jeżeli chodzi o zwalczanie przestępstw" - odpowiedział Ćwiąkalski.
"Te przestępstwa są bardzo skomplikowane. To nie jest napad na kiosk Ruchu, gdzie od razu widać, że zamki zostały wyłamane i towar zabrany. Zazwyczaj są to przestępstwa, które się ujawnia po dłuższym okresie czasu, dlatego że sama procedura doprowadzenia do oszustw VAT-owskich musi trwać w czasie, a więc praktycznie rzecz biorąc w 2008 r. prokuratura mogłaby się zajmować przestępstwami z lat poprzednich, jeżeli takie sygnały były, i prokuratura takimi przestępstwami się zajmowała" - mówił.
Horała przypomniał, że za przestępstwo wyłudzenia VAT groziła niewspółmiernie niska kara. W odpowiedzi Ćwiąkalski mówił, że Kodeks karny skarbowy przewiduje karę nawet do 15 lat pozbawienia wolności. Horała powiedział, że praktyką jest nakładanie grzywien. Na to Ćwiąkalski odpowiedział, że to nie jest już kwestia organów ścigania i przypomniał, że Sąd Najwyższy orzeczeniem z 2013 r. zakwalifikował przestępstwa wyłudzeń VAT jako "pranie brudnych pieniędzy".
Horała pytał również, czy były jakieś inicjatywy legislacyjne, aby zwiększyć zagrożenie karne ws. przestępstw dot. wyłudzenia VAT. "Równie dobrze można było to zrobić w latach 2005-2007. Nikt tego nie zrobił. W związku z tym nie był to problem tego typu, że gwałtowanie zwracano uwagę na to, że tutaj jest jakiś błąd legislacyjny" - odpowiedział Ćwiąkalski.
Dodał, że na przykład podwyższenie kar za łapownictwo nie spowoduje tego, że wszyscy się tak przestraszą, że nie będą brać łapówek, ale wzrośnie wysokość łapówek, co związane jest z większym ryzykiem. "Oczywiście po części działa to odstraszająco, ale tylko po części" - przyznał były minister. "To nie jest tak, że jedynie przy pomocy kar da się osiągnąć pozytywny rezultat. Gdyby tak było, to przestępczości nie byłoby w krajach autorytarnych" - ocenił.
Dodał, że za czasów jego pracy w Ministerstwie Sprawiedliwości prowadzono prace nad podwyższeniem kar za przestępstwa gospodarcze. "Była komisja kodyfikacyjna, która prowadziła takie prace. Część z nich udało się uchwalić" - mówił. Przyznał, że podobne zmiany wprowadzono m.in. w 2005 r. w Kodeksie karnym skarbowym.
Wiceprzewodniczący komisji Kazimierz Smoliński (PiS) pytał Ćwiąkalskiego o problem dotyczący tzw. dodatkowej sankcji w VAT przypominając, że w 2007 r. Trybunał Konstytucyjny uznał to rozwiązanie za niezgodne z konstytucją. Sprawa trafiła do Trybunału Sprawiedliwości UE, który w 2009 r. orzekł, że sankcję tę można stosować. Zdaniem posła wyrok TK był krytykowany, bowiem zniesienie sankcji nie przeciwdziałało potencjalnym przestępstwom w VAT.
"Nie bardzo widzę rolę Prokuratora Generalnego w momencie, kiedy Trybunał Konstytucyjny wyda jakieś konkretne orzeczenie. Wtedy nie było jeszcze możliwości kwestionowania orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego i ewentualnie podejmowania jakiś innych działań. Po prostu respektowano orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego" - tłumaczył Ćwiąkalski.
Z kolei inny wiceszef komisji Marek Jakubiak (Kukiz'15) pytał, czy świadek słyszał o przypadkach lobbingu w sprawie ustawy o VAT. "U mnie nikt nie lobbował" - powiedział Ćwiąkalski. Nigdy też nie było - jak dodał - przypadków blokowania czy opóźniania jego decyzji.
Poseł PO Zbigniew Konwiński pytał, czy w prokuraturze toczyły się śledztwa rozpoczęte za czasów urzędowania prokuratora generalnego, ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry dot. wyłudzeń VAT, odpowiedział: "musiały się toczyć, dlatego że żadna sprawa VAT-owska nie toczy się przez miesiąc, przez dwa czy przez trzy. To, co toczyło się w moim okresie - niezależnie od spraw, które wszczęto w roku 2008 r. - to takie sprawy na pewno się toczyły, ale żeby to były sprawy, które zaprzątają opinią publiczną, sprawy typu GetBack, Amber Gold, SKOK-i czy inne, to takich spraw nie było".
Ćwiąkalski powiedział też, że nadal uważa rozdzielenie funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości - co sam przygotował, gdy był ministrem - za dobre rozwiązanie.
"Nie spodziewałem się, że pan profesor, były minister tak otwarcie przyzna, że tego problemu z jego perspektywy właściwie w ogóle nie było, że problem podatku VAT nie zaistniał w jego świadomości jako ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego i zwierzchnika prokuratury" - komentował jeszcze w przerwie obrad zeznania Ćwiąkalskiego Horała.
Dodał, że świadek "potwierdził, że w tym czasie z Ministerstwa Finansów czy z rządu nie wypływały sygnały, że to jest problem, którym w sposób szczególny należałoby się zająć - coś ważnego, coś istotnego". Tymczasem - jak mówił szef komisji - "raporty Komisji Europejskiej wskazują, że już w roku 2008 luka VAT wzrosła mnie więcej dwukrotnie w stosunku do spodziewanych wpływów". "No cóż, widzimy, że państwo nie reagowało" - dodał.