Prokuratura to nie jest jednostka, która ma własnych agentów, którzy krążą po firmach i szukają gdzie, kto popełnił VAT-owskie przestępstwo - mówił przed komisją śledczą ds. VAT b. szef MS Zbigniew Ćwiąkalski. Dodał, że prokuratura musi mieć informację o popełnionym przestępstwie, sygnał z zewnątrz musi być.
Przewodniczący komisji Marcin Horała (PiS) pytał w czwartek świadka, czy w czasie, kiedy sprawował on funkcję ministra sprawiedliwości, była prowadzona statystyka dotycząca liczby postępowań ws. wyłudzeń VAT i czy był to problem wyodrębniony.
"I prokuratura, i Ministerstwo Sprawiedliwości dysponują dokładnymi statystykami co do poszczególnych kategorii przestępczości (...) Te dane można nawet dzisiaj znaleźć w statystykach, ale to nie był wtedy problem taki, który byłby głównym problemem, jeżeli chodzi o zwalczanie przestępstw" - odpowiedział Ćwiąkalski.
Dodał, że "prokuratura to nie jest jednostka, która ma własnych agentów, którzy krążą po firmach i szukają, gdzie kto popełnił VAT-owskie przestępstwo". "Prokuratura musi mieć informację o popełnionym przestępstwie, czyli może podjąć postępowanie z urzędu bądź na wniosek, ale w jakiś sposób informacja do prokuratury musi dotrzeć. Dociera często w wyniku działań administracji skarbowej, dociera często w wyniku działań policji. Poza tym czasami jest tak, że te zawiadomienia pochodzą od pracowników poszczególnych firm, czasami od wspólników, którzy się pokłócą (...), ale ten sygnał z zewnątrz musi być" - mówił.
"Te przestępstwa są bardzo skomplikowane. To nie jest napad na kiosk Ruchu, gdzie od razu widać, że zamki zostały wyłamane i towar zabrany. Zazwyczaj są to przestępstwa, które się ujawnia po dłuższym okresie czasu, dlatego że sama procedura doprowadzenia do oszustw VAT-owskich musi trwać w czasie, a więc praktycznie rzecz biorąc w 2008 r. prokuratura mogłaby się zajmować przestępstwami z lat poprzednich, jeżeli takie sygnały były, i prokuratura takimi przestępstwami się zajmowała" - mówił.
Ćwiąkalski mówił również, że 1/3-1/4 pieniędzy z luki VAT-owskiej pochodzi z przestępstw. "Na to się składa znacznie więcej - to jest szara strefa, to jest ściągalność, to jest ściągalność podatków" - wskazał. Dodał, że nie jest to problem tylko Polski, ale występujący w wielu krajach UE.
Horała przypomniał, że za przestępstwo wyłudzenia VAT groziła niewspółmiernie niska kara. W odpowiedzi Ćwiąkalski mówił, że Kodeks karny skarbowy przewiduje karę nawet do 15 lat pozbawienia wolności. Horała powiedział, że praktyką jest nakładanie grzywien. Na to Ćwiąkalski odpowiedział, że to nie jest już kwestia organów ścigania i przypomniał, że Sąd Najwyższy orzeczeniem z 2013 r. zakwalifikował przestępstwa wyłudzeń VAT jako "pranie brudnych pieniędzy".
Horała pytał również, czy były jakieś inicjatywy legislacyjne, aby zwiększyć zagrożenie karne ws. przestępstw dot. wyłudzenia VAT. "Równie dobrze można było to zrobić w latach 2005-2007. Nikt tego nie zrobił. W związku z tym nie był to problem tego typu, że gwałtowanie zwracano uwagę na to, że tutaj jest jakiś błąd legislacyjny" - odpowiedział Ćwiąkalski. (PAP)
autor: Grzegorz Bruszewski