Kandydat Patryka Jakiego na wiceprezydenta stolicy, stołeczny radny Piotr Guział stwierdził we wtorek, że jeżeli w Warszawie wygra Rafał Trzaskowski, to stolica na lata będzie odcięta od funduszy na inwestycje z budżetu państwa. Z kolei Patryk Jaki, kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Warszawy, zapewnił, że niezależnie od wyników wyborów Warszawa może na niego liczyć, jednak - jak ocenił - "znany układ nie potrafi dobrze wydawać środków".
„Jeżeli ktoś w taki sposób się wypowiada i straszy warszawiaków, chcąc na nich wymusić zmianę ich wyborczych preferencji mówię, ślepa droga, przegracie te wybory i wszystkie następne, jeżeli tak będziecie traktować Polaków, jak Jaki traktuje mieszkańców Warszawy” - powiedział Schetyna w środę dziennikarzom w Krakowie.
Dodał, że sygnały o podobnych naciskach na wyborców odebrał też z Łodzi. „To jest absurdalne i pokazuje, że oni nie rozumieją na czym polega demokracja i że wolność wyboru każdego z nas jest najważniejsza” - zaznaczył.
Uczestnicząca w briefingu Barbara Nowacka z Inicjatywy Polskiej oceniła, że Patryk Jaki "kompletnie nie rozumie, czym jest wspólnota, czym jest samorządność i czym jest Warszawa i że Warszawa jest dla wszystkich”.
Z kolei jak zaznaczyła Szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer, „groźby i szantaże nie działają na warszawiaków”. „Demokratycznie sobie nie radzą, w związku z tym próbują zbójniczymi metodami” - dodała.
W środę podczas konferencji prasowej Jaki poinformował, że nie autoryzował wypowiedzi swojego kandydata na wiceprezydenta Piotra Guziała. "Natomiast moje stanowisko w tej sprawie jest takie: zawsze będę wspierał Warszawę, nasze ukochane miasto, bez względu na to, kto wygra wybory" - oświadczył. Podkreślił, że jest przekonany, iż rząd również będzie pomagał stolicy - nawet jeśli to nie on zostanie prezydentem Warszawy.