Tylko rzetelny, cierpliwy dialog oparty na prawdzie historycznej, wzajemnym szacunku, zrozumieniu racji i empatii może zbliżyć do siebie Polskę i Izrael, Żydów i Polaków - ocenił w niedzielę marszałek Senatu Stanisław Karczewski (PiS).

Marszałek Senatu odniósł się do rozmowy telefonicznej jaka odbyła się w niedzielę pomiędzy premierem Mateuszem Morawieckim i szefem izraelskiego rządu Benjaminem Netanjahu. Podkreślił, że dobrze, iż taka rozmowa się odbyła.

"Tylko rzetelny, cierpliwy dialog oparty na prawdzie historycznej, wzajemnym szacunku, zrozumieniu racji i empatii może zbliżyć do siebie Polskę i Izrael, Żydów i Polaków" - napisał na Twitterze Karczewski.

Morawiecki po zakończeniu rozmowy z Netanjahu napisał na Twitterze: "Holocaust, ludobójstwo na Żydach popełnione przez niemieckich nazistów, był wyjątkowo przerażającą zbrodnią. W tych strasznych czasach, wśród wszystkich narodów byli ludzie, którzy zdobywali się na gesty największego miłosierdzia".

"Byli niestety i tacy, którzy odsłaniali najciemniejsze strony natury ludzkiej kolaborując z niemieckimi nazistami. Dialog o tej najtrudniejszej historii jest niezbędny, ku przestrodze. Taki dialog z Izraelem będziemy prowadzić" - podkreślił polski premier.

Z kolei na stronie internetowej urzędu izraelskiego premiera pojawiła się w niedzielę informacja, że Netanjahu powiedział w rozmowie Morawieckiemu, iż "nie ma podstaw do porównywania działań Polaków podczas Holokaustu do działań Żydów".

Sobotnią wypowiedź polskiego premiera na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa Netanjahu uznał za niedopuszczalną.

Izraelski premier podkreślił, że celem Holokaustu było zniszczenie narodu żydowskiego i że na wszystkich Żydów wydany był wyrok śmierci. Powiedział polskiemu premierowi, że "wypaczenia dotyczącego Polski nie można skorygować sięgając po inne wypaczenie".

Obaj premierzy uzgodnili, że ich kraje będą kontynuowały dialog w tej sprawie, i dali wyraz nadziei, że wkrótce spotkają się w tym celu ich ekipy - poinformowano na profilu.

Niedzielna rozmowa premierów to pokłosie sobotniej wypowiedzi Morawieckiego podczas Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium.

Podczas jednego z paneli dziennikarz Ronen Bergman, zwracając się do szefa polskiego rządu ws. nowelizacji ustawy o IPN, przedstawił historię swojej urodzonej w Polsce matki, która przeżyła Holokaust, ale wielu członków jej rodziny zginęło, ponieważ zostali zadenuncjowani na Gestapo przez Polaków. Następnie oświadczył: "Gdybym opowiedział jej historię w Polsce, byłbym uznany za przestępcę? Co wy próbujecie zrobić? Dolewacie oliwy do ognia".

Odpowiadając na pytanie Bergmana, Morawiecki powiedział m.in.: "Jest to niezmiernie ważne, aby zrozumieć, że oczywiście nie będzie to karane, nie będzie to postrzegane, jako działalność przestępcza, jeśli ktoś powie, że byli polscy sprawcy (ang. perpetrators). Tak jak byli żydowscy sprawcy, tak jak byli rosyjscy sprawcy, czy ukraińscy - nie tylko niemieccy".

W Izraelu odebrano wypowiedź Morawieckiego jako stwierdzenie, że wśród sprawców Holokaustu byli także Żydzi i co wywołało ostrą reakcję. Premier Izraela Benjamin Netanjahu uznał wypowiedź za "oburzającą", a lider izraelskiej Partii Pracy Awi Gabbaj powiedział, że brzmiała jak negowanie Holokaustu. Przewodniczący Światowego Kongresu Żydów Ronald S. Lauder w opublikowanym w nocy z soboty na niedzielę oświadczeniu potępił wypowiedź Morawieckiego, jako "absurdalną i niesumienną". (PAP)

autor: Rafał Białkowski

edytor: Dorota Skrobisz