Zmiany w edukacji, autorstwa PiS, nie wiążą się z żadnymi pozytywami; minister edukacji Anna Zalewska, forsując reformę, udowodniła, że jej ambicje są ważniejsze, niż dobro dzieci i potrzeby szkoły – oceniła w poniedziałek wiceszefowa Nowoczesnej Joanna Schmidt.

W poniedziałek rozpoczął się nowy rok szkolny 2017/2018. 1 września weszła w życie reforma edukacji, przywraca ośmioletnie szkoły podstawowe, czteroletnie licea ogólnokształcące oraz pięcioletnie technika. Funkcjonujące od 1999 r. gimnazja mają być – zgodnie z nowymi przepisami - stopniowo likwidowane.

Schmidt powiedziała w poniedziałek w Poznaniu, że wdrażana przez PiS reforma edukacji, będzie kosztowna dla samorządów i będzie skutkować zwolnieniami nauczycieli. Jej zdaniem, reforma nie spowoduje, że szkoły staną się nowoczesne i dostosowane do obecnych potrzeb. Przekonywała, że nie ma żadnych pozytywów we wprowadzanych przez PiS zmianach w polskiej oświacie.

Według posłanki Nowoczesnej, zmiany w systemie edukacji, które forsuje PiS, to nie jest reforma, ale "deforma" edukacji. "Minister Zalewska kłamała w wielu kwestiach, mówiła, że samorządy będą miały zapewnione środki na wprowadzanie reformy - okazało się, że to nieprawda; w ciągu najbliższych dwóch lat samorządy będą musiały dołożyć do tej reformy w sumie ok. 1 mld zł. Minister kłamała też zapewniając, że nie będzie zwolnień nauczycieli" – stwierdziła.

Jak podkreśliła, z informacji uzyskanych w poznańskim magistracie, wynika, że w Poznaniu w wyniku reformy edukacji pracę straci 735 nauczycieli. "W skali kraju można mówić o 32 tys. nauczycieli zwalnianych w związku z +deformą+ - wyliczała Schmidt.

"Eksperci wskazują, że nauka historii będzie wyłącznie nauką o konfliktach zbrojnych. Uczniowie bardzo mało dowiedzą się o zagadnieniach związanych z ekologią, np. o globalnym ociepleniu, czy smogu (...) w szkole nie ma miejsca na takie wartości, jak tolerancja czy otwartość" – wymieniała posłanka Nowoczesnej.

"Nigdy nie dostaliśmy odpowiedzi, skąd wynikała potrzeba wprowadzania zmian, tego chaosu, wywracania do góry nogami szkoły naszym dzieciom. To, co się robi, to wypełnianie obietnic wyborczych kosztem naszych dzieci. Ubolewam, że minister Zalewska przedkłada swoje ambicje nad dobro dzieci i potrzeby szkoły" - powiedziała Schmidt.

Jej zdaniem, polskiej edukacji potrzebne jest podniesienie prestiżu nauczyciela, opracowanie kryteriów wejścia do tego zawodu, oraz wprowadzenie do programów nauczania m.in. umiejętności związanych z nowymi technologiami i z krytyczną oceną przyjmowanych treści.

Kuratorium Oświaty w Poznaniu poinformowało w poniedziałek PAP, że na razie nie ma wyliczeń dotyczących ew. braku miejsc pracy dla nauczycieli, nie ma też danych co do liczby zatrudnionych, czy zwolnionych nauczycieli.

Urząd Miasta Poznania poinformował w poniedziałek PAP, że liczba nauczycieli, którzy stracą pracę będzie znana po analizie danych z arkuszy organizacyjnych.

"Dziś możemy powiedzieć, że 735 nauczycieli zmieni swój status: odejdzie na emeryturę; zmieni pracę; nie będzie (miało) przedłużenia kolejnej umowy ze swoją placówką macierzystą; będzie miało obniżone pensum; bądź też dostanie odprawę i nie będą już nauczycielem szkoły" – podał wydział oświaty poznańskiego magistratu.