Spodziewaliśmy się decyzji o wszczęciu procedury o naruszenie prawa UE wz. odmową uczestnictwa w programie relokacji - mówił w środę minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin. Mamy do czynienia z zalewem Europy przez imigrantów ekonomicznych, uchodźcy to niewielka cząstka - dodał.

Komisja Europejska potwierdziła we wtorek, że postanowiła wszcząć postępowanie w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego przeciwko Polsce, Czechom i Węgrom w związku z odmową udziału w programie relokacji uchodźców przez te trzy kraje.

Pytany w Radiu TOK FM o to, jak przyjął tę decyzję, Gowin odpowiedział, że ze spokojem. "Wszyscy się spodziewali tego, że taka decyzja zapadnie" - powiedział. Dodał, że Polska będzie w fazie przedprocesowej konsekwentnie przedstawiać swoje argumenty, a "jakaś decyzja" zapadnie prawdopodobnie za 2-3 lata.

"Dla mnie moralność w polityce polega na tym, że reprezentuję interesy i chronię bezpieczeństwa tych ludzi, którzy powierzyli mi władzę, czyli Polaków" - powiedział Gowin. "Wbrew temu, co mówią zachodnioeuropejscy politycy, liderzy i co mówi lewica opinia publiczna (...) mamy do czynienia z zalewem Europy nie przez uchodźców z Syrii, oni stanowią drobną cząstkę tych, którzy się w Europie pojawili, tylko przez imigrantów ekonomicznych" - podkreślił.

Według Gowina ze względu zasadę łączenia rodzin liczba uchodźców, na którą Polska powinna się przygotować w momencie uczestnictwa w programie relokacji to "kilkadziesiąt tysięcy". Pytany o możliwość stworzenia korytarza humanitarnego, Gowin odpowiedział, że rząd bierze to pod uwagę. "Co do korytarza humanitarnego, bierzemy to pod uwagę, natomiast niczego nie będziemy robić pod presją dyktatu Komisji Europejskiej" - zaznaczył.

"To, co robią elity państw zachodniej Europy, jest wstąpieniem na drogę do samozagłady Europy. Polska, przynajmniej nasz rząd, w tym uczestniczyć nie będzie" - stwierdził Gowin.