Nie może być zgody na to, by polskie służby biernie przyglądały się szerzącej się mowie nienawiści; jest ona początkiem końca demokracji i rządów prawa - powiedział we wtorek Borys Budka (PO), odnosząc się do umorzenia śledztwa ws. nawoływania do nienawiści przez koordynatorkę ONR.

O umorzeniu w poniedziałek śledztwa, jako pierwsza napisała wyborcza.pl. Jak poinformował portal akt oskarżenia przeciwko koordynatorce dolnośląskiej brygady Obozu Narodowo-Radykalnego trafił do sądu w lipcu 2016 r. i dotyczył antymuzułmańskiej manifestacji narodowców zorganizowanej we Wrocławiu rok wcześniej.

Liderka ONR - jak pisze wbyrocza.pl - miała wykrzykiwać: "Oni (muzułmanie – przyp. red.) uważają, że białe kobiety niemuzułmańskie trzeba gwałcić! Biała Europa zmierza ku upadkowi. Rządzą nami żydowscy imperialiści, a przybysze wyrżną nas wszystkich w pień! Przyjadą po dzieci, staruszki i wszyscy będziemy bez głów! Nie pozwolimy, by islamskie ścierwo zniszczyło naród polski".

Posłanka Platformy Joanna Augustynowska odnosząc się do tych informacji na konferencji prasowej w Sejmie, oceniła, że umorzono postępowanie w sprawie "bardzo głośnej i bulwersującej - szczególnie wrocławian - ale i wszystkich obywateli". "To jest nawoływanie do mowy nienawiści, jakie ma coraz częściej miejsce w naszym kraju. Niestety, z niewiadomych przyczyn, postępowanie zostało umorzone, mimo tego, że wszelkie dowody zostały zgromadzone" - powiedziała.

"W moim odczuciu, w odczuciu mieszkańców Wrocławia była jakaś ingerencja z zewnątrz" - zaznaczyła posłanka PO.

Budka zapewnił, że PO jeszcze we wtorek złoży interpelację w tej sprawie do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i do ministra spraw wewnętrznych Mariusza Błaszczaka. "Będziemy domagać się wyjaśnień pisemnych od Ziobry, czy w tej konkretnej sprawie, były jakieś interwencje jego, lub prokuratora krajowego albo osób mu podległych" - powiedział poseł.

Według niego "to jest tak naprawdę kolejny test, zarówno dla ministra Ziobry, jak i dla ministra Błaszczaka, by odpowiedzieli publicznie: czy nadal polska prokuratura będzie odstępować od karania tych, którzy szerzą mowę nienawiści, czy nadal polska policja będzie musiała ochraniać brunatne marsze, tylko dlatego, że minister Błaszczak, czy minister Ziobro nie potrafią walczyć z mową nienawiści".

"Nie może być zgody na to, by polskie służby - zarówno prokuratura, jak i policja - biernie przyglądały się szerzącej się mowie nienawiści. Mowa nienawiści, to początek końca demokracji, to początek końca rządów prawa" - podkreślił Budka.

Według niego minister sprawiedliwości i minister spraw wewnętrznych, którzy "ignorują tego typu sygnały, nie są godni by zajmować te stanowiska". (PAP)