Sąd zdecydował o wykonaniu przez zespół biegłych psychiatrów uzupełniającej opinii o stanie zdrowia psychicznego Marcina Ch. Okazało się bowiem, że w styczniu 2015 r., przed dokonaniem zabójstwa korzystał on z porady lekarza psychiatry, Mirosława D.
Lekarz zeznawał w czwartek przed sądem, ale na wniosek obrońcy oskarżonego, sąd wyłączył w tej części jawność rozprawy.
"W tej sprawie kluczowe znaczenie ma poczytalność. Biegli, którzy opiniowali wcześniej, uznali pełną poczytalność oskarżonego. Ale równocześnie napisali, że jednym z argumentów, na którym oparli swoją opinię jest to, że oskarżony nie leczył się nigdy psychiatrycznie. A okazuje się, że jednak się leczył wcześniej" – powiedział dziennikarzom, obrońca oskarżonego, Jan Widacki.
W sierpniu 2016 r. Sąd Okręgowy w Bydgoszczy skazał Marcina Ch. na karę dożywotniego więzienia, uznając, że mężczyzna dokonał zabójstwa żony w sposób celowy i zaplanowany. Od tego wyroku odwołał się obrońca oskarżonego, który wniósł o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpatrzenia przez sąd.
Do tragedii doszło 28 marca 2016 r., w Koronowie (Kujawsko-Pomorskie) - w domu, gdzie mieszkał Marcin Ch. i jego żona Natalia Ch. Policjanci, którzy przyjechali na miejsce zobaczyli ciężko poparzoną kobietę. Zatrzymany Marcin Ch. przyznał, że to on doprowadził do tej sytuacji.
Oskarżony wyjaśniał, że była to jednak sprawa przypadku. Twierdził, że jego żona w pewnym momencie przyniosła do piwnicy kilkulitrowy baniak z rozpuszczalnikiem, następnie między obojgiem doszło do szamotaniny, substancja się rozlała, a potem nagle pojawił się ogień.
Natalia Ch. zmarła w szpitalu specjalistycznym dziewięć dni później - poparzenia objęły 70 procent ciała. Udzielającym jej pomocy lekarzom powiedziała, że to mąż oblał ją rozpuszczalnikiem i podpalił.
Motywy czynu oskarżonego nie są do końca jasne. W tle dramatu był konflikt małżeński. Według prokuratury, oskarżony mógł popełnić przestępstwo z dwóch powodów: żona chciała go zostawić lub przeciwnie - wbrew żądaniom Marcina Ch. - nie chciała się wyprowadzić z domu.
Gdy poparzona kobieta wybiegła z domu i krzyczała wzywając pomocy, świadkowie opisali ją jako "słup ognia". W tym czasie, według sąsiadów, oskarżony siedział na schodach i obserwował całe zdarzenie bez żadnej reakcji.
Marcin Ch. ma już na swoim koncie wyrok w zawieszeniu za posiadanie i handel narkotykami.