Minister Antoni Macierewicz ma jakieś specjalne traktowanie, to jest chore w tym państwie - oświadczył w czwartek szef Nowoczesnej Ryszard Petru, odnosząc się do kolizji z udziałem auta, którym jechał szef MON, do której doszło w środę koło Torunia.

Do wypadku doszło po południu na drodze krajowej nr 10 w Lubiczu Dolnym k. Torunia. W kolizji uczestniczyło 8 pojazdów, w tym dwa z kolumny Żandarmerii Wojskowej. Macierewicz, który wracał z sympozjum "Oblicza dumy Polaków", zorganizowanego w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, przesiadł się do innego samochodu i wrócił do Warszawy. W środę wieczorem wziął udział w gali przyznania prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu nagrody Człowiek Wolności tygodnika "wSieci".

W czwartek rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy podinsp. Monika Chlebicz poinformowała, że "sprawę wypadku na drodze krajowej numer 10 w Lubiczu Dolnym przejmuje Żandarmeria Wojskowa, gdyż ich pojazdy uczestniczyły w zdarzeniu".

Petru komentując tę sprawę podczas konferencji prasowej w Sejmie, powiedział, że "to bardzo ciekawy przypadek". "Minister Macierewicz ma jakieś specjalne traktowanie" - ocenił.

"Wszyscy dobrze wiemy, że Macierewicz jest drugi po (Jarosławie) Kaczyńskim i nikt mu nie może nic zrobić. To jest chore w tym państwie" - podkreślił Petru.

Szef Nowoczesnej oświadczył też, że rząd nie wyciągnął wniosków z tego, co się wydarzyło przed rokiem. Wskazał na wypadek prezydenta Andrzeja Dudy, do którego doszło na autostradzie A4. Wówczas w trakcie przejazdu kolumny specjalnej BOR, w jednym z pojazdów, którym jechał prezydent, uszkodzeniu uległa opona, auto zjechało na pobocze.