Termin marszu "w obronie demokracji i praw pracowniczych" zostanie podany w komunikacie we wtorek - poinformował w czwartek przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda. Zastrzegł, że nie będzie to manifestacja poparcia dla rządu, czy dla PiS.

Duda poinformował, że w poniedziałek Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" na nadzwyczajnym posiedzeniu zajmie się sytuacją w kraju i podejmie decyzję w jakiej formie włączyć się w "marsz Solidarnych Polaków".

"Przede wszystkim wychodzimy jako obywatele z różnych środowisk. Chcemy wyjść pod naszymi barwami narodowymi i pokazać, że jesteśmy nie tylko wobec siebie solidarni, ale bronimy tych zasad demokratycznych wywalczonych w 1980 r., okupionych ofiarami stanu wojennego i później poprzez strajki w 1988 r., górników i stoczniowców, i wielu grup zawodowych" - podkreślił przewodniczący Solidarności w Radiu Maryja.

Jak zapowiedział "we wtorek, 10 stycznia będzie komunikat, kiedy, o której godzinie". "I wokół tej daty będziemy się wszyscy gromadzić jako Polacy, nie jako członkowie Solidarności, (nie jako) słuchacze Radia Maryja, tylko jako Polacy solidarni w obronie demokracji i praw pracowniczych. Tak to powinniśmy interpretować, a nie w obronie rządu czy PiS" - mówił szef "S".

Zaznaczył, że komunikat zostanie wydany w porozumieniu z różnymi środowiskami, które są zainteresowane udziałem w marszu jako solidarni Polacy.

Piotr Duda ocenił też, że 2016 r. był dobry dla związkowców, dla pracowników, kiedy wprowadzono wiele rozwiązań systemowych. Wymienił wprowadzenie stawki godzinowej za pracę w wysokości 13 zł, płacy minimalnej w wysokości 13 zł, czy tzw. klauzuli społecznej w Prawie zamówień publicznych, a także przywrócenie poprzedniego, niższego wieku emerytalnego. Według Dudy do załatwienia są jeszcze kwestie związane z agencjami pracy tymczasowej i zakaz pracy w niedziele w handlu.

"Jest wiele pozytywnych rozwiązań i trzeba powiedzieć, że opozycja ta totalna, głosowała w tych wszystkich sprawach społecznych negatywnie. Jestem przekonany, że gdyby opozycja dzisiaj doszła do władzy, to w pierwszych 100 dniach rządów tej władzy będzie cofnięcie tych wszystkich pozytywnych reform pracowniczych" - uznał lider "S".

Podkreślił jednocześnie, że władzy nie powinno zmieniać się na ulicy, a jedynie przez głosowanie w wyborach. "Nikt nie będzie zmieniał władzy na ulicy, może to zrobić każdy obywatel, który będzie miał jeden głos podczas wyborów za trzy lata. O tym chcemy głośno mówić na ulicach, że żyjemy w wolnym, demokratycznym państwie i każdy ma prawo do swoich poglądów, ale nie zmieniać władzę poprzez demonstracje na ulicy" - zapowiedział Piotr Duda. (PAP)