Kryzys to najlepszy czas na zatrudnianie ekspertów, którzy wcześniej nie byliby zainteresowani pracą w naszej firmie czy branży - podpowiada Bogdan Grabczyk, dyrektor sprzedaży w jobpilot Polska.
Pesymistyczne prognozy nie pozostawiają złudzeń: spowolnienie gospodarcze odbije się na polskim rynku pracy. Z drugiej jednak strony, od ponad dwóch lat przedsiębiorstwa walczą intensywnie o pozyskanie najlepszych pracowników, bo duży wzrost gospodarczy, emigracja zarobkowa i mała liczba absolwentów spowodowały braki kadry specjalistycznej i menedżerskiej.

Zagospodarować emigrację

Kryzys gospodarczy, który dotknął już Wielką Brytanię i Irlandię, powoduje, że polscy finansiści z City czy informatycy z Dublina coraz częściej myślą o powrocie do kraju. W czasach prosperity gospodarczej trudno byłoby ich zachęcić do powrotu, dziś perspektywa pracy w kraju nie wydaje się już taka straszna, zwłaszcza że pensje menedżerskie w Polsce nie odbiegają od europejskiego poziomu.
Umiejętność pracy w międzynarodowym środowisku, perfekcyjna znajomość języka angielskiego czy nowe spojrzenie na biznes to niejedyne wartości, które wniosą takie osoby. Warto podejmować z nimi rozmowy, ale tylko jeśli firma jest w stanie zaproponować im ciekawą ofertę: zarówno atrakcyjne warunki finansowe, jak i możliwości rozwoju czy świetną atmosferę pracy. W przeciwnym razie będzie to krótkotrwała współpraca.

Wyławianie pereł

Także w Polsce można w czasie kryzysu rekrutować prawdziwe talenty. Specjaliści pracujący w branży motoryzacyjnej, prawniczej, bankowo-finansowej czy ochrony zdrowia chętnie przyjmują propozycje od potencjalnych pracodawców, nawet z innych branż.
- Redukcje zatrudnienia w sektorach bankowości i finansów mogą być poważnym impulsem dla księgowych czy analityków do zmiany branży. Wielkie centra offshoringowe na południu Polski wchłoną każdą ilość kadry średniego szczebla z bankowości - przekonuje Bogdan Grabczyk.
Eksperci zatrudnieni w firmach budowlanych czy u deweloperów także czekają na telefon od headhuntera, ale z innego powodu. Są oni odsuwani od projektów inwestycyjnych.
Łatwiej jest teraz także zdobyć ludzi pracujących dla konkurencji - widać to po firmach prawniczych czy rynku mediów. Ten zabieg wychodzi jednak, pod warunkiem że jest się liderem swojej branży.
Z drugiej strony, to właśnie teraz pracodawcy mogą podkreślić pozycję solidnej firmy.
- Jeśli konkurenci dookoła tną koszty i zatrudnienie, a ty robisz coś dokładnie przeciwnego: zatrudniasz nowych ludzi i przenosisz się na nowe obszary działalności, jak robi to obecnie wiele firm z branży IT, to znak, że jesteś silnym pracodawcą, który potrafi wybrnąć zwycięsko z każdej sytuacji - kwituje ekspert portalu rekrutacyjnego jobpilot.pl

Strategia na trudne czasy

Zamykając drzwi przed najbardziej utalentowanymi, pracodawca osłabia swoją markę i pogarsza swój wizerunek na zewnątrz. Zbyt pochopne decyzje mogą negatywnie wpłynąć na zaufanie pracowników, które buduje się latami.
Warto, by menedżerowie pomyśleli także o osobach, które kiedyś pracowały dla firmy, a teraz zdobywają doświadczenie gdzie indziej, ale ze względu na nowe warunki nie są zadowolone z dotychczasowej pracy. Ich doświadczenie i wiedza są wartością dodaną, a zatrudniający ich pracodawca nie musi poświęcać dużo czasu na wdrożenie ich z powrotem w struktury firmy.
Zdaniem prof. Witolda Orłowskiego, głównego ekonomisty PricewaterhouseCoopers, firmy nauczyły się, że pozyskanie dobrego specjalisty wymaga czasu i sporych nakładów finansowych. W związku z czym za wszelką cenę będą starały się zatrzymać tych najpotrzebniejszych.
OPINIE
JACEK NOWACKI
konsultant HR w PricewaterhouseCoopers
Kryzys będzie działał w dwie strony. Z jednej strony, w efekcie możliwych redukcji zatrudnienia może pojawić się na rynku więcej osób o wysokich kwalifikacjach - i tu szansa w ich pozyskaniu, może nawet przy niewyśrubowanych warunkach płacowych. Z drugiej strony, redukcje oznaczać będą ograniczenie ofert pracy - a tych atrakcyjnych w szczególności. Czy pozyskanie osób powracających z Zachodu w tych warunkach jest najlepszym posunięciem? Na krótki czas na pewno tak. Istnieje jednak spore niebezpieczeństwo, że w dłuższej perspektywie osoby z wyrobioną na rynku pozycją mogą okazać się nierentownym nabytkiem. Stanie się tak, jeśli przyjmą naszą ofertę zatrudnienia bardziej z lęku przed bezrobociem niż z faktycznego przemyślanego wyboru pracodawcy.
JACEK SANTORSKI
doradca biznesowy, Grupa Firm Doradczych Values
Kryzys to okres wielkiej korekty i przywracania w firmach równowagi. Najbardziej roztropni menedżerowie korzystają z okazji i przywracają zdrowe zasady, obsadzając właściwe osoby na właściwych miejscach. Z firm usuwane są tzw. święte krowy, primadonny oraz menedżerowie gracze, ludzie, którzy całą energię skupiają na zarządzaniu swoimi akcjami i autopromocji. Z drugiej strony, pozyskują oni specjalistów, którzy dotychczas pracowali na własny rachunek, a teraz marzą o stabilizacji i zabezpieczeniu finansowym w postaci etatu.
ikona lupy />
Jacek Nowacki, konsultant HR w PricewaterhouseCoopers / DGP