Tak wynika z uwag wniesionych do projektu nowelizacji ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 449) oraz ustawy – Kodeks pracy, który przedstawili posłowie Polski 2050 – Trzeciej drogi. Marszałek właśnie skierował poselską propozycję do I czytania. Proponowana nowelizacja zakłada, że sklepy będą mogły być otwarte w pierwszą i trzecią niedzielę każdego miesiąca. W zamian pracownicy, którzy zdecydują się na pracę tego dnia, otrzymaliby podwójne wynagrodzenie i dodatkowy dzień wolny.

Biuro ekspertyz Kancelarii Sejmu szczegółowo policzyło skutki planowanej regulacji. Z analizy wynika, że wdrożenie nowych przepisów oznaczałoby wzrost podatków CIT odprowadzanych do budżetu państwa o 1/12 dotychczasowej wielkości, czyli o ok. 470 mln zł rocznie. Z kolei wzrost dochodów z PIT jest szacowany na nawet 277,7 mln zł.

Zdaniem ekspertów wprowadzenie dwóch niedziel handlowych pogorszy sytuację małych sklepów, które obecnie mogą być czynne w każdą niedzielę, jeżeli za ladą stoi np. właściciel. „Skutki będą dwojakie. Mogą doprowadzić do pogorszenia kondycji małych firm i redukcji zatrudnienia w tych sklepikach. Z drugiej strony wzrost czasu pracy zapewne zwiększy zapotrzebowanie na pracowników w dużych sieciach handlowych. Utrwalą się więc obecne tendencje” – wskazują eksperci biura. Nawet teraz, gdy obowiązują regulacje preferujące mniejsze firmy, poziom zatrudnienia w nich spada – od 2018 do 2022 r. o 24,6 tys. osób. Podczas gdy w tym samym okresie w dużych sieciach handlowych zanotowano wzrost liczby pracowników o 15,6 tys.

„W którymś momencie pojawi się punkt graniczny, tzw. przewaga dużych sieci handlowych osiągnie taki poziom, że małe sklepy w większości nie będą w stanie utrzymać się na rynku. W takiej sytuacji znikną miejsca pracy w tym segmencie, a przyrost nowych miejsc pracy w dużych sieciach może już nie pokrywać ubytków” – wskazano w analizie.

Tego obawiają się związkowcy i krytykują poselską propozycję.

Umożliwienie handlu w dwie niedziele w miesiącu uznaje się za zbyt daleko idące rozwiązanie – wskazuje Dorota Gardias, przewodnicząca Forum Związków Zawodowych. – Ponadto podwójne wynagrodzenie za pracę tego dnia, które zakłada projekt, uznajemy za zbyt niską rekompensatę. Minimum 250 proc. stawki stanowiłoby odpowiednią zachętę do rezygnacji z czasu wolnego w niedzielę – dodaje. FZZ poparło natomiast nowe uprawnienie polegające na przyznaniu dodatkowego dnia wolnego od pracy.

Związkowcy domagają się skierowania projektu do Rady Dialogu Społecznego w celu wypracowania ostatecznego rozwiązania. Szczególnie że Lewica, która również tworzy rząd, ma odmienną propozycję – skrócenie do czterech dni tygodnia pracy. – Tymczasem Polska 2050 domaga się wydłużenia czasu pracy w sektorze handlu. Tak dysfunkcyjny projekt budzi zdziwienie. W tym miejscu warto przypomnieć, że jesteśmy jednym z najbardziej zapracowanych narodów Europy i świata, co negatywnie wpływa m.in. na stan psychofizyczny pracowników – zaznacza Sebastian Koćwin, wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. ©℗

ikona lupy />
Jak inne kraje regulują zasady handlu w niedziele? / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe