W porannym programie w radiu TOK FM przewodniczący Solidarności Piotr Duda tłumaczył się z piątkowej blokady Sejmu. Stwierdził, że poseł PO został uderzony nie kijem, a drewnianą listewką, poseł Ruchu Palikota pobił się sam, a wszystkie oskarżenia to odwracanie uwagi opinii publicznej od sedna piątkowej demonstracji.

- Nie drewnianym kijem, tylko listewką, co się pomidory wiąże; aż wstyd, że chce to zgłaszać. Poza tym pan Suski pcha się, prowokuje, kiedy inni jakoś stali z boku. To można porównać do przechodzenia na czerwonym świetle - odpowiadał Duda. - Ale pan Penkalski to chyba sam się pobił - dodał. - To wszystko jest odwracaniem kota ogonem. Politycy zachowują się zupełnie jak dzieci, które kiedy coś przeskrobią, to płaczą - komentował.

Przewodniczący podkreślił, że wobec postępowań prokuratorskich w sprawie piątkowych wydarzeń bierze na siebie odpowiedzialność także za innych związkowców.

Duda bronił jednak zachowania związkowców. Jak stwierdził pod Sejmem byli obecni zwykli, wściekli ludzie nad którymi okrzykami trudno panować.

Piotr Duda odpierał również zarzuty, że Solidarność sympatyzuje z PiS, czego wyrazem było wpuszczenie, mimo blokady, prezesa Jarosława Kaczyńskiego. - Jesteśmy niezależni - stwierdził Duda. - Była jedna decyzja. Nie ma prawa wyjść nikt. Gdybym był w tym miejscu, prezes Kaczyński także by nie wyszedł i kropka. Wszystkich polityków traktuję jedną miarą - podkreślił.

Na pytanie, czy "S" planuje protesty w czasie Euro, Duda odpowiedział wymijająco. - O wszystkim mówić nie możemy. Sytuacja jest dynamiczna, takie decyzje będziemy podejmowali z dnia na dzień. Może prezydent nie podpisze ustawy? - zastanawiał się. Podkreślił przy tym, że nie można robić z mistrzostw "świętości". - Nikt nie może nam zabronić demonstracji - podkreślił.