Przebywający z wizytą w Kanadzie premier Donald Tusk skrytykował Stefana Niesiołowskiego za incydent pod Sejmem. Powiedział też, że zależy mu na szybkim podpisaniu ustawy o podwyższeniu wieku emerytalnego przez prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Premier skrytykował posła PO Stefana Niesiołowskiego za jego zachowanie w czasie incydentu z dziennikarką Ewą Stankiewicz.

"To jest zachowanie nie do zaakceptowania. Byłem tego dnia w Sejmie i mogę zrozumieć stan najwyższego zdenerwowania. Ale w tym widzę naszą przewagę nad naszymi oponentami i zawsze na to liczę wobec ludzi Platformy, że nawet jeśli mają tysiąc powodów, żeby reagować nerwowo, umieją się powstrzymać, szczególnie wtedy gdy rozmówcą jest dziennikarz lub dziennikarka" - powiedział premier.

"Jestem od dwóch dni w Kanadzie i nie znam tego serialu pod tytułem Niesiołowski, ale to, co widziałem, wystarczy mi, żeby po powrocie zwrócić się do niego, żeby bez żadnych dwuznaczności, kategorycznie przeprosił się (z Ewą Stankiewicz) i zapewnił, że nigdy więcej zachowywać się tak nie będzie" - dodał Tusk.

Do incydentu doszło w piątek przed Sejmem. W internecie można zobaczyć nagranie z piątkowej blokady Sejmu przez związkowców z Solidarności, którzy nie chcieli wypuścić z budynku posłów głosujących za ustawą emerytalną. Podczas blokady dokumentalistka Ewa Stankiewicz (autorka m.in. filmu "Solidarni 2010") filmowała Niesiołowskiego, mimo że mówił, by tego nie robiła. "Won stąd" - rzucił Niesiołowski do Stankiewicz i odepchnął kamerę.

Wczoraj w imieniu Prawa i Sprawiedliwości zawiadomienie w warszawskiej Prokuraturze Okręgowej złożył w poniedziałek poseł Marcin Mastalerek. Jak oświadczył na briefingu, Niesiołowski jest oskarżany przez PiS o to, że: dopuścił się groźby karalnej - zniszczenia mienia - kamery; naruszył nietykalność cielesną dziennikarki, a także uniemożliwiał jej wykonywanie czynności zawodowych.

Niesiołowski zapewnił wcześniej, że zrzeknie się immunitetu, jeśli do prokuratury trafi doniesienie ws. rzekomego zaatakowania przez niego dziennikarki. Zapewnił, że nie dotknął Stankiewicz, a jedynie odsunął od swojej twarzy jej kamerę.

"Odsunąłem kamerę od twarzy - mało mi zębów nie wybiła, była niezwykle natrętna, agresywna, napastliwa. (...) Nie dotknąłem pani Stankiewicz. 20 minut nękała mnie tą kamerą, w końcu odsunąłem tę kamerę ręką. Nie bardzo wiem, na czym polega przestępstwo" - powiedział Niesiołowski w poniedziałek w Radiu ZET.

"Mam świadków. Bardzo chętnie się spotkamy z prowokatorką Stankiewicz w prokuraturze" - oświadczył poseł PO. Dopytywany, czy zrzeknie się immunitetu, odparł: "Oczywiście, natychmiast".

Ukarania Niesiołowskiego chce też Solidarna Polska. Partia zwróciła się do Ewy Kopacz, aby w imieniu Sejmu zawiadomiła prokuraturę ws. zachowania posła wobec Stankiewicz.



Film