600 dodatkowych polskich żołnierzy wysłanych do Afganistanu to zdaniem szefów MON i MSZ wykupienie dodatkowej polisy ubezpieczeniowej dla Polski. Ale to wyjątkowo droga polisa. W przyszłym roku ten kontyngent będzie nas kosztował ponad 1,3 mld zł.
Dla Radosława Sikorskiego i Bogdana Klicha zwiększenie naszej obecności w Afganistanie to inwestycja w Polskie bezpieczeństwo. Przekonują, że dzięki temu w chwili zagrożenia, Polska będzie mogła spać spokojnie."To jest polisa ubezpieczeniowa na wypadek ataku na nasz kraj. Wykupiliśmy ją wstępując do NATO ale musimy ją regularnie odnawiać" - podkreśla szef resortu obrony.Dlatego polski rząd, z poparciem prezydenta, przychylił się do prośby Baracka Obamy. W przyszłym roku do Afganistanu wyjedzie dodatkowych 600 żołnierzy.
Kolejnych dwustu, gotowych do wyjazdu, pozostanie w tzw. odwodzie strategicznym. W sumie polski kontyngent będzie więc liczył 2600 żołnierzy na miejscu i 400 w odwodzie. Rząd argumentuje, że taka strategia wzmocnienia kontyngentu zadziałała w Iraku i stąd afgańska próba. Minister Sikorski obiecuje, że rząd zrobi wszystko, by najdalej za dwa lata rozpocząć wycofanie się z Afganistanu.Jednak przez te dwa lata czekają nas nie lada wydatki. W przyszłym roku polski kontyngent w Afganistanie będzie kosztował budżet MON ponad 1,3 mld zł. W kolejnym roku jeszcze więcej.
Zdaniem ekspertów od wojskowości, te wydatki oznaczają, że pieniędzy na pewno nie starczy na modernizację armii, a także przeprowadzenie planów pełnego jej uzawodowienia."To, że wysyłamy tam dodatkowych 600 żołnierzy oznacza również, że do Afganistanu muszą pojechać dodatkowe wozy opancerzone, dodatkowe śmigłowce i inny sprzęt.